W drodze na Zatybrze

Przygotowując wyjazd do Rzymu, byłam pewna, że chcę dotrzeć także na Zatybrze. O tej dzielnicy pisano w samych superlatywach: klimatyczna, artystyczna, autentyczna, niezawłaszczona przez turystów. Podobno to właśnie tutaj bije prawdziwe serce Wiecznego Miasta. Pisano również, że mapy i przewodniki należy wrzucić do Tybru i po prostu zagubić się w labiryncie starych, wąskich uliczek. Bardzo mi to pasowało, bo mając już dość sprecyzowaną agendę zwiedzania na kolejne dni, chętnie spędziłam wieczór po przylocie całkiem swobodnie i bez planu.

Dobrze odrobiona lekcja

Zacznijmy jednak od początku: dlaczego w ogóle znalazłam się w Rzymie? To miasto długo było dla mnie jak nieodrobiona lekcja. Pierwszy raz stolicę Włoch odwiedziłam w 1999 roku podczas wycieczki łączącej wypoczynek i zwiedzanie. To była dla mnie druga podróż zagraniczna w życiu i jednocześnie pierwszy raz w Italii. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że jest to początek mojego wieloletniego romansu z tym krajem. Biuro podróży ułożyło program wyjazdu całkiem sensownie, ale w Rzymie spędziliśmy raptem kilka godzin i to niemal wyłącznie w Watykanie. Mówią, że jeśli ktoś był w Rzymie i nie widział Koloseum, to tak jakby wcale nie był w Rzymie. Ja widziałam wówczas Koloseum jedynie z okien autokaru. W efekcie, uczucie pewnego niedosytu towarzyszyło mi przez lata. Postanowiłam wreszcie coś z tym zrobić i po prostu zabookowałam bilety lotnicze i apartament w Wiecznym Mieście.

Gdzie zamieszkać w Rzymie?

Jeżeli i Wy stoicie przed wyzwaniem samodzielnej organizacji wycieczki do Rzymu, to najlepsza rada, jaką możecie ode mnie otrzymać jest taka, by zarezerwować nocleg w ścisłym centrum. Idealna lokalizacja przypada gdzieś w połowie drogi między Watykanem a Koloseum. Pozwoli to do większości głównych atrakcji dojść pieszo, co ma niebagatelne znaczenie, bo korzystanie z rzymskiej komunikacji publicznej to koszmar. Metro jest okrutnie zatłoczone – określenie „być ściśniętym jak sardynki w puszce” jest tutaj sporym niedoszacowaniem. Z kolei jeśli chodzi o autobusy, to nie tylko nie wiadomo, o której godzinie odjeżdżają, ale także z jakiego przystanku oraz dokąd finalnie jadą. W dzień, w który zdecydowałam się na jazdę autobusami, straciłam ok. trzy godziny na bezcelowe czekanie na przystankach. Dodatkową, ale nie mniej ważną, zaletą mieszkania w centrum jest możliwość przesiadywania do późna w knajpkach bez zamartwiania się o logistykę powrotu „do domu”.

Drzwi kamienicy, w której zamieszkałam podczas pobytu w Rzymie.
Widok z okna mojego apartamento.
Palazzo Farnese

Mój apartament był skromny, ale doskonale położony. Mieścił się w podejrzanym i dość obskurnym zaułku Vicolo dell’Aquila, pomiędzy Campo de’ Fiori a Piazza Navona. To dobry adres, by poczuć się jak młody, zubożały, dziewiętnastowieczny, brytyjski arystokrata, który odbywa obowiązkową dla edukacji wyższych sfer wycieczkę do świata antyku, ale brakuje mu pieniędzy na luksusową kwaterę. Z tego miejsca na Zatybrze najłatwiej dojść przez dwa place: Campo de’ Fiori (który zostanie szczegółowo omówiony w kolejnym wpisie) oraz Piazza Farnese. Przy tym drugim wznosi się renesansowy pałac – Palazzo Farnese – obecnie siedziba ambasady Francji. Jego budowę rozpoczęto ok. 1514 roku na polecenie kardynała Alessandro Farnese, późniejszego papieża Pawła III. Dzięki Alessandro rodzina Farnese urosła do rangi jednej z najpotężniejszych w Italii, jednak swój znaczący udział w budowaniu rodowej potęgi miała też siostra Alessandra, Giulia – kochanka papieża Aleksandra VI Borgii.

Palazzo Farnese Rzym

Via Giulia

Od Palazzo Farnese do mostu na Tybrze prowadzi Via Giulia – uliczka uważana przez wielu za najbardziej romantyczną w Rzymie. Za tą dość trywialną reputacją kryje się jedno z najciekawszych historycznie miejsc w Wiecznym Mieście. Nazwa Via Giulia wywodzi się od papieża Juliusza II, który w 1508 roku zlecił jej budowę, a projekt powierzył wybitnemu architektowi doby odrodzenia, Donato Bramante. Sam Juliusz II, prywatnie Giuliano della Rovere (ach, te włoskie nazwiska!) należał do czołowych postaci renesansu oraz najpotężniejszych i najbardziej wpływowych przywódców Kościoła. O jego nastawieniu do sprawowanego urzędu niech świadczy choćby to, że swoje papieskie imię wybrał na cześć Juliusza Cezara, z nie któregoś z poprzedników na tronie Piotrowym. W swoich działaniach papież Juliusz II kierował się raczej zasadą „cel uświęca środki”. Taki był standard wśród papieży epoki renesansu, ale della Rovere był w tym wyjątkowo skuteczny. Abstrahując od oceny moralnej jego pontyfikatu, gdyby nie Juliusz II nie byłoby dzisiaj ani Bazyliki św. Piotra w obecnym kształcie, ani Muzeów Watykańskich, ani Stanzy Rafaella, ani fresków Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, ani Gwardii Szwajcarskiej. Wszystkie te ikony Watykanu zawdzięczamy właśnie temu papieżowi.

Via Giulia miała być nowym centrum polityki i biznesu i faktycznie przez pierwsze lata udało jej się utrzymać status najbardziej prestiżowego adresu w Rzymie. Jednakże po śmierci Juliusza II zmienił się układ sił wśród rzymskich elit, a wraz z nim urbanistyczny punkt ciężkości przesunął się na północ. Via Giulia z czasem podupadła, zamieniając się w siedlisko domów publicznych i gospód, przyciągających klientelę wątpliwego autoramentu. Lokalizacja była jednak zbyt dobra, by w mieście opanowanym przez pielgrzymów taki stan rzeczy mógł utrzymać się długo. Przy Via Giulia stopniowo zaczęły powstawać miejsca przeznaczone na cele turystyki sakralnej. Był jednak czas, kiedy można było tutaj zaspokoić zarówno potrzeby duchowe, jak i cielesne, bo kaplice i lunapary koegzystowały na jednej przestrzeni. Dziś najczęściej uczęszczanym i fotografowanym fragmentem Vii Giulii jest ten łączący Palazzo Farnese z mostem Ponte Sisto. Ulica ciągnie się jednak znacznie dalej, w stronę Watykanu, pomiędzy świątyniami i pałacami.

Via Giulia Rzym

Via Giulia Rzym

Ponte Sisto

Spinający brzegi Tybru Ponte Sisto był zatłoczony o wiele bardziej niż zaskakująco spokojna Via Giulia. Odbywające się na nim występy artystów zgromadziły sporą widownię, a turyści z różnych stron świata robili sobie selfie, próbując uchwycić w kadrze widoczną z tego miejsca kopułę Bazyliki św. Piotra. Nazwa Ponte Sisto wywodzi się od papieża Sykstusa IV, który zlecił jego budowę na fundamentach istniejącego w tym miejscu starożytnego mostu, zniszczonego we wczesnym średniowieczu. Tak, to dokładnie ten sam papież od Kaplicy Sykstyńskiej. Urodził się jako Francesco della Rovere i był stryjem wspomnianego wyżej Giuliano della Rovere, czyli papieża Juliusza II. Nie był to przypadek wyjątkowy – najbardziej wpływowe włoskie rody traktowały papiestwo niemal jak rodzinną profesję. Podobnie jak jego bratanek, Sykstus IV również był postacią potężną, ale i kontrowersyjną. Poza budową najsłynniejszej chrześcijańskiej kaplicy, zapisał się w historii m.in. jako twórca Biblioteki Watykańskiej, Hiszpańskiej Inkwizycji i uczestnik spisku Pazzich, mającego na celu obalenie Medyceuszy jako władców Florencji (wydarzenia, wokół którego zbudowana jest fabuła drugiej odsłony gry Assassin’s Creed). Ciekawym elementem architektonicznym Ponte Sisto jest okrągły otwór w jego środkowym przęśle, którego celem było zmniejszenie naporu wody na most w razie ewentualnej powodzi.

Ponte Sisto Rzym

Widok z Ponte Sisto Rzym

Widok z Ponte Sisto Rzym

Historia Zatybrza

Ponte Sisto wychodzi wprost na Piazza Trilussa, którego centralnym punktem jest okazała fontanna, umieszczona na podwyższeniu zbudowanym ze schodów. Całość tworzy coś na kształt sceny i widowni, co jest chętnie wykorzystywane przez uliczne kapele. Akurat kiedy przekroczyłam Tyber, na placu odbywał się występ energicznego kowboja z gitarą, bardzo entuzjastycznie przyjęty przez widzów. Był to pierwszy zwiastun swobodnej, rozrywkowej atmosfery panującej w sobotni wieczór na Zatybrzu. Artyści, menele, księża w sutannach, imprezowicze, sprzedawcy pamiątek, turyści – wszystkie te zupełnie przypadkowe osoby zmieszały się tutaj w kolorowym, dzikim tyglu. Myślę, że pod wieloma względami nic się tutaj nie zmieniło od starożytności. Zatybrze (zwane po włosku znacznie ładniej: Trastevere) zawsze przygarniało ludność żyjącą poza głównym nurtem rzymskiego społeczeństwa, m.in. Żydów, Syryjczyków i pierwszych chrześcijan, którzy wraz z ludnością rodzimą tworzyli wielokulturowe i wielowyznaniowe społeczeństwo. Początkowo ziemie na zachodnim brzegu Tybru należały do Etrusków i były uważane przez Rzymian za złowrogą okolicę, od której najlepiej trzymać się z daleka. Ostatecznie jednak zostały przez nich podbite i za czasów Oktawiana Augusta włączone w granice Rzymu. Trastevere pozostało jednak dość podrzędną dzielnicą, czego nie zmienił nawet fakt, że kilka prominentnych osobistości zbudowało tu swoje wille. Jedną z nich był sam Juliusz Cezar, który w swojej zatybrzańskiej posiadłości umieścił Kleopatrę na czas ich wspólnego pobytu w Rzymie.

Zatybrze Trastevere Rzym

Zatybrze Trastevere Rzym

Zatybrze Trastevere Rzym

Bazylika Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu

Duszą Trastevere jest Bazylika Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu. To jedno z najwcześniejszych chrześcijańskich miejsc kultu na terenie Rzymu i zarazem jeden z najstarszych rzymskich kościołów. Jak chce tradycja, pierwszą świątynię na tym miejscu założył już około roku 220 naszej ery papież Kalikst I. Zgodnie z uznawanym przez Kościół katolicki wykazem, był to szesnasty z kolei papież, licząc od św. Piotra. Zanim został wybrany na biskupa Rzymu, pełnił funkcję zarządcy cmentarza, nazwanego później na jego cześć Katakumbami św. Kaliksta. Hagiograficzne przekazy mówią, że zginął śmiercią męczeńską, ale historycy mają co to tego poważne wątpliwości. Tak czy inaczej, został ogłoszony świętym, a jego relikwie przechowywane są właśnie w Bazylice NMP na Zatybrzu. Obecny wygląd Bazyliki został ukształtowany w głównej mierze w średniowieczu, ale jej układ przestrzenny sięga starożytności. Wnętrze zdobią m.in. kolumny pozyskane z ruin term Karakalli i przepiękne mozaiki późnośredniowiecznego artysty, Pietra Cavalliniego.

Zatybrze Trastevere Rzym

Zatybrze Trastevere Rzym

Zatybrze Trastevere Rzym

Święta Cecylia

Zatybrze było świadkiem losów wielu pierwszych chrześcijan. Byli wśród nich także męczennicy, ofiary prześladowań ze strony Rzymu. Nie mogę dopuścić do tego, by postaci męskie zdominowały ten wpis, dlatego przedstawiam Wam św. Cecylię, choć nie udało mi się dotrzeć do poświęconej jej bazyliki Santa Cecilia in Trastevere. Wprawdzie Cecylię uznaje się za postać historyczną, ale większość informacji o jej życiu zawarta jest w źródłach hagiograficznych. Według nich Cecylia urodziła się na początku III wieku naszej ery w arystokratycznej rzymskiej rodzinie. Sama była chrześcijanką i udało jej się nawrócić na chrześcijaństwo swojego męża, Waleriana. Oboje zostali skazani na śmierć za wyznawanie nowej religii. Waleriana ścięto, natomiast Cecylię najpierw próbowano żywcem ugotować w rzymskim odpowiedniku sauny, a ponieważ to nie przyniosło spodziewanego rezultatu, również i ją postanowiono ściąć. Pomimo trzech ciosów, głowy przyszłej świętej nie udało się oddzielić od ciała. Cecylia zmarła dopiero po trzech dniach.

Ciało męczennicy złożono w Katakumbach św. Kaliksta, gdzie spoczywało kilka stuleci w nienaruszonym stanie. W IX wieku przeniesiono je do Bazyliki św. Cecylii na Zatybrzu, wybudowanej na miejscu domu świętej. W bazylice znajduje się również subtelna rzeźba Stefano Maderno, która ma być kopią ciała Cecylii w pozycji, w jakiej znaleziono je podczas identyfikacji jej relikwii w 1599 roku. Nie wiemy, ile z tej legendy pokrywa się z prawdą. Z perspektywy ludzi współczesnych kluczowe fragmenty mogą się wydawać nieco makabryczne, ale dawni chrześcijanie musieli postrzegać życie i śmierć Cecylii jako szczególnie piękną historię. Nic dziwnego, że jej bohaterka stała się jedną z najbardziej popularnych i celebrowanych świętych. Tradycyjnie wiązana ze śpiewem i muzyką, jest patronką m.in. muzyków, lutników i chórzystów i zwykle przedstawiana z instrumentem muzycznym jako atrybutem.

Zatybrze Trastevere Rzym

Zatybrze Trastevere Rzym

„Tonnarello” i polpette alla vaccinara

Zatybrze słynie z doskonałych restauracji. Pytanie tylko: którą wybrać? W takich dylematach bezcenne są rekomendacje przekazywane drogą pantoflową. Znajomy polecił nam locandę „Tonnarello”, a że akurat przypadkiem na nią trafiliśmy, to właśnie tutaj zdecydowaliśmy się zjeść kolację inaugurującą nasz pobyt w mieście nad Tybrem. Mimo sporej kolejki, na wolny stolik czekaliśmy tylko chwilę. W Polsce zostawiliśmy za sobą zimę, więc sam fakt, że siedzimy w restauracyjnym ogródku, ubrani w przejściowe kurtki, wydawał się zupełnie surrealistyczny. „Tonnarello” oferuje dania kuchni rzymskiej, które wcale nie ograniczają się do makaronów. Ja zamówiłam klopsiki z sosem z ogona wołowego (polpette alla vaccinara), pieczonymi ziemniakami i cykorią. Klopsiki bardzo mi smakowały, głównie za sprawą mięsnego sosiku ze sporym udziałem pomidorów. Natomiast cykoria – dla mnie zupełna nowość – nie przypadła mi do gustu. Miała intensywny, bardzo słony smak, który albo się kocha albo nienawidzi. Rzymianie należą widocznie do jej zwolenników, bo jest tutaj popularnym dodatkiem do dań. Warto spróbować i wyrobić sobie własne zdanie.

Tonnarello Zatybrze Trastevere Rzym

Moje wrażenia z Zatybrza są jak najlepsze. Trudno nie kochać miejsca, w którym panuje tak cudowna, inkluzywna atmosfera. Nie podzielam jednak opinii wielu moich poprzedników w zwiedzaniu Trastevere, jakoby ta dzielnica Rzymu miała przewyższać inne, te bardziej turystyczne. Sama jestem turystką i byłoby bardzo nie fair z mojej strony, gdybym narzekała na innych zwiedzających lub pogardzała tak wspaniałymi miejscami jak Muzea Watykańskie czy okolice Fontanny di Trevi tylko dlatego, że gromadzą się tam tłumy. Natomiast zgadzam się, że Zatybrze najlepiej przemierzać bez planu i że jest to świetny adres na wieczorną posiadówkę w knajpce. W gąszczu pełnych roślin i świateł uliczek Trastevere odnajdziemy śródziemnomorski klimat jeszcze zanim nadejdą krótkie, gorące, letnie noce.

Zatybrze Trastevere Rzym

2 thoughts on “W drodze na Zatybrze

  • Reply Agnieszka Bartkowiak 1 maja 2023 at 8:25 pm

    Hrabino, kusisz pieknie swoimi opisami. Rzym od jakiegoś czasu chodzil mi po głowie. Teraz wiem że to cel. ?. Dziękuję.

    • Reply Hrabina Weltmeister 4 maja 2023 at 10:25 pm

      Gorąco polecam, bo ten wyjazd wcale nie jest taki skomplikowany organizacyjnie, a wrażenia cudowne! ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.