• Życie w Porto Maurizio

    Ilekroć spędzam wakacje w Porto Maurizio, najwięcej przyjemności sprawia mi uczestniczenie w zwyczajnym życiu miasteczka. Choć jestem tu tylko turystką, staram się wejść w tryb codzienności mieszkańców. Z moich obserwacji wynika, że jest to życie skromne i wcale nie tak łatwe, jak można by sądzić o włoskim dolce vita. Ma jednak wiele uroku, który bierze się z prostoty i bezpretensjonalności. Sprawdza się tu odwieczna prawda, że jeśli jesteś członkiem zżytej społeczności, mieszkasz w pięknym miejscu i masz dostęp do świeżych produktów spożywczych, to niewiele więcej potrzeba do szczęścia. Może brzmi to banalnie, ale dla wielu z nas jest to nieosiągalny luksus.

    Read More
  • Co widać z balkonu w Porto Maurizio

    No więc zaliczyłam podczas wakacji mały wypadek i pomijając wizytę w szpitalu oraz związaną z tym dramę – o której możecie przeczytać w poprzednim wpisie – przez kilka dni byłam w zasadzie uwięziona w moim wakacyjnym apartamento. Przez ten czas nie mogłam robić wiele więcej poza wylegiwaniem się na łóżku i przesiadywaniem na balkonie. Miałam szczęście, bo mój balkon wychodził prosto na morze. Był to widok nie tylko piękny, ale i bardzo zajmujący, bo na morzu zawsze się coś działo. W okresie mojego przejściowego unieruchomienia przeczytałam też dwie książki, co już od dawna nie zdarzyło mi się na żadnych wakacjach. Jedną z nich było „Skryte, jasne, słone” Lamorny Ash. Autorka relacjonuje w niej swój pobyt w nadmorskim miasteczku w Kornwalii, w którym zamieszkała, by zaciągnąć się do pracy na rybackich kutrach i poznać życie swoich przodków. Niektórych ludzi po prostu ciągnie do morza i ja się do nich zaliczam.

    Read More
  • 12 godzin na włoskim SORze

    Zaczęło się – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – banalnie. Chciałam przejść przez ulicę, a że niosłam na rękach mojego pieska, miałam ograniczone pole widzenia i źle wymierzyłam krok. Noga zsunęła mi się z krawężnika na jezdnię, upadłam na kolana, a potem na rękę. Drugą wciąż trzymałam Klausika, któremu na szczęście nic się nie stało. Kiedy udało mi się pozbierać i stanąć na nogach, poczułam silny ból w lewej stopie. Wybieraliśmy się właśnie na spacer, a że zdarzenie miało miejsce tuż przy domu, w którym mieszkaliśmy podczas wakacji, zdecydowałam się wrócić do mieszkania i zmienić espadryle na koturnie na klapki, żeby odciążyć stopę. Wtedy chyba wciąż miałam nadzieję, że ból zaraz mi przejdzie i będę mogła kontynuować przechadzkę. Kuśtykając i trzymając się muru, zeszłam po schodach na poziom naszej ulicy – Via Santa Caterina, pokonałam połowę jej długości i wspięłam się klatką schodową na pierwsze piętro, do naszego apartamentu. Zmieniłam buty, posmarowałam sobie uraz żelem na stłuczenia, po czym pokonałam tę trasę z powrotem.

    Read More
  • Èze – Instagram kontra średniowiecze

    Pewnego dnia podczas moich wakacji we Włoszech postanowiłam wybrać się do Èze. Jest to jedno z najpiękniejszych średniowiecznych miasteczek na Lazurowym Wybrzeżu, a jego popularność znacząco wzrosła wraz z nastaniem (a może powrotem?) mody na wakacje na południu Francji. Duży udział w kreowaniu takich mód ma oczywiście Instagram, a trzeba przyznać, że to miasteczko jest wyjątkowo fotogeniczne. Èze leży w odległości zaledwie około 70 km od Porto Maurizio (części miasta Imperia), w którym się zatrzymałam. Imperia jest w dodatku świetnie skomunikowana – przebiega przez nią linia kolejowa, łącząca włoskie Wybrzeże Liguryjskie z francuskim Côte d’Azur, w tym z Èze. Nic prostszego, prawda? Też mi się tak wydawało. Jest to jednak Południe, a tutaj korzystanie z transportu publicznego to nigdy nie jest bułka z masłem.

    Read More
  • W drodze do… O autostradach, parkingach, noclegach

    Gdyby tylko można byłoby się teleportować… Podróż do wyznaczonego celu byłaby o wiele łatwiejsza, tańsza i przyjazna środowisku. W odróżnieniu od czarodziejów, mugole stoją jednak przed wyborem optymalnego środka transportu, by dotrzeć w miejsce przeznaczenia. Żaden nie jest pozbawiony wad, a na ostateczną decyzję ma wpływ wiele czynników. Większość moich podróży do Włoch odbyłam samochodem. Tak też było i w przypadku moich tegorocznych głównych wakacji, z których wróciłam całkiem niedawno. Pomijając wszelkie oczywiste niedogodności, jazda autkiem do Italii ma sporo elementów, które lubię, a nawet stały się już dla mnie pewnego rodzaju rytuałami. W dzisiejszym wpisie, którym inauguruję cykl poświęcony mojemu wyjazdowi, dzielę się z Wami garścią przemyśleń na ten temat.

    Read More
  • Italia i Francja 2013 – pierwszy raz w Porto Maurizio

    Dzisiaj chyba wszyscy poczuliśmy się jak latem. Przyroda dosłownie eksplodowała w ciągu ostatnich kilku dni. Zupełnie jakby ktoś rzucił zaklęcie i nagle wszystko ożyło. Ta piękna pogoda przywołuje wspomnienia z wakacji. Może to więc dobry moment, by wygrzebać z archiwów kolejną podróż. Tym razem z 2013 roku, do Włoch i Francji. Zdjęcia z tej podróży pojawiły się niedawno na moim Instagramie.

    Read More
  • Monaco, czyli pieniądze szczęścia nie dają

    Muszę się wam pochwalić, że mój włoski osiągnął już taki poziom, że potrafię zamówić taksówkę przez telefon. I to skutecznie! To znaczy, że taksówka rzeczywiście przyjeżdża w umówione miejsce, o umówionej godzinie. Taxi było nam potrzebne ilekroć chcieliśmy dostać się na dworzec położony w drugiej części Imperii – miasta, w którym spędzałam moje włoskie wakacje. Na szczęście udało nam się zaprzyjaźnić z włoskim taksówkarzem, któremu najwidoczniej nie przeszkadzało, że witam go przez telefon słowami: „Halo? Jesteś taksówka?”.

    Read More
  • Dzień z życia prawdziwej Włoszki

    Lubię czytać rubryki w magazynach albo wpisy na blogach, w których autorzy opisują przebieg swojego zwyczajnego dnia. Czytam je z nadzieją, że uda mi się zaczerpnąć coś z ich organizacji życia dla siebie. Zawsze miałam ochotę sama napisać o moim zwyczajnym dniu, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że nie jest on wystarczająco interesujący, by nadawał się do publikacji. Wpadłam jednak na pomysł, by opisać mój typowy dzień z wakacji w Porto Maurizio. W końcu pojechałam tam po to, by żyć jak prawdziwa Włoszka. Przedstawiam wam zatem dzień życia z prawdziwej Włoszki – w tej roli ja.

    Read More
  • Porto Maurizio – za drzwiami włoskich domów

    Przez pobyt w Porto Maurizio o mało co nie wkroczyłam na drogę przestępstwa. Moim marzeniem i ambicją było bowiem włamać się do jednego z włoskich domów. Raz nawet byłam już na klatce schodowej, ale wystraszył mnie odgłos przekręcanego w zamku klucza, więc moje „pójście na włam” ostatecznie się nie powiodło. Za każdym razem, kiedy odwiedzam to miasto, zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, że ludzie wciąż mieszkają w tych domach. Starych, odrapanych, dumnych, pięknych, niezmienionych od setek lat. Trzymających się chyba tylko dzięki siłom czarnej magii. A jednak mieszkają tam, a ja bardzo chcę wiedzieć: jak? Dlatego, ilekroć przechodzę obok drzwi włoskich domów, z trudem opieram się pokusie, by nacisnąć klamkę. Fascynują mnie i przyciągają. Niczym bohaterkę filmu science fiction, zmierzającą jak zahipnotyzowana w stronę tunelu czasoprzestrzennego. W Porto Maurizio nietrudno uwierzyć, że drzwi rzeczywiście takim tunelem są, a nawet, że nieopatrznie się go przekroczyło.

    Read More
  • Porto Maurizio – zwiedzanie Parasio

    To jest trochę takie jajko niespodzianka. Włoskie miasto Imperia na Wybrzeżu Liguryjskim zawiera w sobie swoją najstarszą część – położone na wzgórzu Porto Maurizio. A Porto Maurizio zawiera w sobie swoją najstarszą część – położone na szczycie tego wzgórza – Parasio. Właśnie tam, na jednej z jego najstarszych uliczek, mieszkam ja. Przynajmniej na czas wakacji, ale to wystarczy, bym mogła nazywać to małe mieszkano swoim domem. Taki właśnie mam stosunek emocjonalny do niego.

    Read More