• Montalcino i Opactwo Sant’Antimo – kraina Brunello

    Aż nie mogę uwierzyć, kiedy to zleciało, ale dziś jest ostatni dzień naszego pobytu w Toskanii. Nadwątlony w związku ze zbliżającym się wyjazdem humor poprawiło mi połączone z degustacją oprowadzanie po piwniczce na wino, zwanej tutaj „cantina”, na które zabrała nas Giovanna po tym, jak wróciliśmy ze Sieny wczoraj wieczorem. Nasza gospodyni pokazała nam beczki, w których dojrzewa cenny trunek, opowiedziała też o jego produkcji. W winnicy należącej do Agriturismo Bagnaia cały ten proces – od zbiorów po zabutelkowanie – odbywa się na miejscu. Tutejsze wina cieszą się doskonałą opinią i zapewniły winnicy zaszczytne miejsce na szlaku winiarskim Strada del Vino Orcia.

    Read More
  • Subiektywny przewodnik po Sienie

    Niedawno rozmawiałam z przyjaciółmi o włoskich miastach. Jak zawsze przy takich okazjach, zadeklarowałam moją wielką, nieskończoną miłość do Sieny. Zapytali mnie, co takiego szczególnego jest w tym mieście, że wywołuje u mnie aż takie uczucia. Odpowiedziałam wtedy, że tego nie da się wyrazić słowami. Ale czy aby na pewno? Dzisiaj powiedziałabym, że ilekroć jestem w Sienie czuję się jak władczyni świata. Siedząc na brukowanej pochyłości Piazza del Campo w otoczeniu dostojnych budynków, które były obserwatorami setek lat historii, wiem, że jestem w najlepszym miejscu na Ziemi. Gdzieś zatraca się pojęcie czasu, a wraz z nim odchodzą w zapomnienie wszystkie problemy. To takie wrażenie, które towarzyszy odkrywcom albo zdobywcom – że oto jesteśmy częścią czegoś genialnego i doskonałego. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo egzaltowanie to brzmi, ale właśnie tym jest dla mnie Siena. Na swoją obronę dodam, że niemal każdy, kto już był w Sienie, a z kim udało mi się zamienić kilka słów na ten temat, podzielał mój zachwyt.

    Read More
  • Montepulciano, Monticchiello i Villa La Foce – zygzakiem po Toskanii

    Po raz pierwszy podczas tych wakacji mam konkretną godzinę, o której mam się stawić w określonym miejscu (o czym za chwilę). Bardzo kłóci mi się to z ideą życia bez zegarka, zgodnie z którą upływa mój urlop w Toskanii. Nieśpieszne śniadania, czas na spokojne ogarnięcie się, potem jeszcze fotograficzny spacer polnym traktem wśród cyprysów – tak wygląda mój typowy poranek w krainie Etrusków (oczywiście poranek jest u mnie pojęciem dalece subiektywnym, inni tę porę dnia nazwaliby raczej przedpołudniem). Aż tu nagle muszę sprawnie zjeść moje colazione i bez zbędnej zwłoki wyruszyć w drogę, w przeciwnym razie nie uda mi się dotrzeć na miejsce punktualnie, zakładając, że chcę jeszcze wstąpić wcześniej do Montepulciano.

    Read More
  • Pienza i okolice – to jest właśnie Toskania!

    Na sukces filmu składa się wiele czynników, a jednym z nich są lokalizacje. To właśnie one stanowią oprawę scen i mogą przesądzić o ich klimacie i odbiorze przez widza. Ciekawe, jak przebiega wynajdywanie takich lokalizacji filmowych. Czy są ludzie, którzy się tym profesjonalnie zajmują? Czy reżyser przedstawia im swoją wizję, a oni starają się znaleźć miejsca, które jak najlepiej jej odpowiadają? Czy korzystają z jakichś baz miejscówek, przetrząsają internet, a może mają po prostu tak rozległą wiedzę? Mogłaby to być całkiem fajna praca. Na razie musi mi jednak wystarczyć główna rola w moim własnym filmie o Toskanii. W końcu podróż to taki film, do którego sami piszemy scenariusz, sami go reżyserujemy i sami odgrywamy w nim główne role. Niektórzy zwabiają potem znajomych na uroczystą premierę pod pretekstem degustacji przywiezionych z wycieczki produktów. Oby były warte tych dwóch godzin oglądania zdjęć!

    Read More
  • Cortona – gdzie Etruskowie spotykają Amerykanów

    Czasami zastanawiam się, ile fantastycznych budowli ocalałaby do naszych czasów, gdyby kolejne pokolenia zdołały się wyzbyć przekonania, że są w stanie zbudować lepsze konstrukcje niż te, które były dziełami ich przodków. Czy przez to nie byłoby postępu w architekturze? Cóż, jeżeli w ten sposób nigdy nie wymyślono by szklanych wieżowców bez otwieranych okien, to jestem za! W Italii, mam wrażenie, ludzie nie mają skłonności do burzenia starych i stawiania nowych budynków, o ile nie jest to konieczne. A nawet w takim przypadku do nowych budowli wykorzystuje się wszystko, co udało się zachować z poprzednich. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek natknęła się na wyraźnie nowy dom w historycznych centrach miasteczek Toskanii. Między innymi dlatego tak mi się tu podoba. Stojąc pod murami Cortony, które budowali jeszcze Etruskowie, mam przed sobą jeden z najlepszych przykładów takiej architektonicznej kontynuacji pokoleń.

    Read More
  • Festa del Barbarossa i miasteczka Val d’Orcia

    Przed podróżą postanowiłam wreszcie przeczytać „Pod słońcem Toskanii” Frances Mayes. Ta bodajże najsłynniejsza książka o przeprowadzce do krainy Medyceuszy od lat kurzyła się u nas na półce, w sekcji literatury poświęconej Toskanii i Prowansji (tak, mamy taką sekcję w biblioteczce, sama ją układałam). Na okładce – kadr z filmu pod tym samym tytułem, nakręconego na motywach książki. Od czasu jego powstania w 2003 roku, produkcje oparte na podobnym schemacie: udręczony stresującą, wielkomiejską egzystencją bohater odnajduje radość w prostym, ale pełnowartościowym życiu na jakiejś uroczej prowincji, wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu. Ale to właśnie „Pod słońcem Toskanii” uważam za najlepszą. Opowiada historię młodej Amerykanki, która właśnie rozwiodła się z mężem i spontanicznie kupiła zrujnowany dom w Toskanii. Ma zamiar zrealizować w nim swoją wizję idealnego rodzinnego życia, do czego dąży z determinacją, ocierającą się nawet o desperację. Jest w tym sporo humoru, ale i szczerości oraz autentyczności, bo tak to często bywa, że poszukując szczęścia narażamy się na upokorzenia, ponosimy porażki, spotykamy z odmową, a czasami po prostu mamy pecha. Bywa też, że zamierzonej wizji nie uda się zrealizować, a wtedy trzeba dokonać jej korekty albo pójść na kompromis w sferze własnych marzeń.

    Read More
  • Agriturismo Bagnaia – pierwszy dzień w Toskanii

    Jeśli nie przepadacie za śniadaniami na słodko, poranki we włoskich hotelach mogą być dla was ciężką próbą. W hoteliku w Mantui, skąd za chwilę mieliśmy wyruszyć w dalszą drogę do Toskanii, śniadanie było absurdalnie słodkie. Opierało się bowiem na założeniu, że każdy człowiek chce rozpocząć dzień od deseru w postaci babek, placków, brioszek z budyniem i soczystych plastrów melona. Manuel, nazywany przez nas tak na cześć Manuela z „Hotelu Zacisze”, prawdopodobnie jedyny pracownik tego obiektu, zadbał o to, by każdy gość otrzymał solidną porcję mocnej, włoskiej kawy, wypełniającej swoim zapachem całą stołówkę. Zastrzyk energii w postaci kofeiny i węglowodanów postawiłby na nogi nawet najbardziej wycieńczonych wędrowców.

    Read More
  • Przepis na życie po toskańsku

    Miałam wczoraj niesamowicie stresujący i wyczerpujący dzień. Dzień z gatunku takich, w które ustawiczny brak wina w mojej kuchni staje się nagle zauważalny. Do tego ten brak słońca (trwający zresztą z małymi przerwami już kilka miesięcy)! W takich okolicznościach czasami przychodzi mi na myśl, by nie czekać do emerytury i już teraz wyjechać hodować oliwki do Toskanii. Pewnie wielu z nas miewa czasami taki kryzys, który jednak szybko mija – bo przecież szkoda byłoby porzucić pracę, którą się lubi i miasto, w którym dobrze się żyje. Pomysł wyjazdu do Toskanii nie jest jednak przypadkowy, bo to właśnie Toskania jest powszechnie uważana, także przez mnie, za synonim bezstresowego życia.

    Read More
  • Volterra – miasto wampirów i wegan

    Co prawda Halloween już minęło, ale mgliste listopadowe wieczory sprawiają, że mam ochotę pozostać w konwencji. Zatem dziś kilka słów o toskańskiej Volterze, która przez fanów serii Zmierzch autorstwa Stephenie Meyer uznawana jest za światową stolicę wampiryzmu. Wszyscy wiedzą, że wampiry hołdują szczególnej diecie, polegającej na piciu ludzkiej krwi. Możecie być jednak zaskoczeni, jaki sposób odżywiania naprawdę promuje się w Volterze!

    Read More