• Wiener Schnitzel i spółka

    czyli Austria kulinarnie
    Tu rządzi sznycel po wiedeńsku

    Po całodniowej wycieczce trafiliśmy do restauracji na obrzeżach naszego miasteczka, Nestelbach bei Graz. Byliśmy zdeterminowani, by wreszcie zjeść coś innego niż po raz setny sznycel po wiedeńsku. Po zagłębieniu się w menu okazuje się, że dobrze trafiliśmy, bo restauracja oferuje wiele regionalnych dań. Tak przynajmniej nam się wydaje, bo nazwy potraw są po styryjsku, więc niewiele z nich rozumiemy. No może poza Wiener Schnitzel, ale tym razem na pewno go nie weźmiemy, o nie! Zasięgamy informacji u kelnera. Sympatyczny człowiek (z Polską kojarzy mu się Pudzianowski) wyjaśnia nam, o co chodzi w kolejnych potrawach, o które pytamy. Za każdym razem jednak krzywi się: „Eee, to niedobre, nie bierzcie tego.” Skonsternowani pytamy, co w takim razie nam poleca. Odpowiedział: „Najlepiej zawsze Wiener Schnitzel”.

    Read More
  • Kahlenberg – najbardziej polskie miejsce w Wiedniu

    Na zakończenie serii wpisów o Wiedniu, przedstawiam Wam Kahlenberg. Jest to górujące nad austriacką stolicą wzgórze, z którego roztacza się wspaniały widok na miasto. Kahlenberg wyrasta już w zasadzie na obrzeżach Wiednia, ale na tyle blisko, by można było dostrzec pewne charakterystyczne fragmenty i budowle – mi na przykład udało się rozpoznać zieloną plamę parku otaczającego pałac Schönbrunn wraz z parkową quasi-altaną, Gloriettą. Mimo tej oszałamiającej panoramy na szczyt Kahlenbergu dociera niewielu turystów. Zadowalają się zazwyczaj wizytą w którejś z położonych przy drodze na wzgórze Heuriger – tradycyjnych austriackich knajp, w których można porządnie się najeść i napić młodego wina (na zboczach Kahlenbergu uprawiana jest winorośl). Być może właśnie dlatego nikt nie zauważył, że to miejsce zostało całkowicie zawłaszczone przez Polaków.

    Read More
  • Zwiedzanie Wiednia – ile to kosztuje?

    No dobra, po ostatnim kryzysie postanowiłam się ogarnąć i jednak zrobić konkretny wpis. Nic nie poradzę na to, że przyszła zima – po prostu muszę z tym żyć i się nie poddawać. Wygląda zresztą na to, że i tak długo nie potrafię wytrzymać bez pisania. Zatem z nową energią przystępuję do konstruowania tego jakże praktycznego i popartego własnym doświadczeniem wpisu.

    Przed wyjazdem do Wiednia sporządziłam sobie listę muzeów i pałaców, które koniecznie chciałam odwiedzić. Naprawdę traktuję chodzenie po muzeach jak najlepszą w świecie rozrywkę, a ich nagromadzenie w Wiedniu dawało mi pewność, że nie będę się nudzić. Kiedy jednak zaczęłam sprawdzać ceny biletów wstępu, mój entuzjazm nieco opadł. Austria, a Wiedeń w szczególności, jest bowiem pod tym kątem dość droga. Oczywiście jest to względne i na pewno jest tam taniej niż w Szwajcarii czy krajach skandynawskich, ale chociażby Niemcy za porównywalne atrakcje każą sobie płacić o wiele mniej.

    Read More
  • Pałac Schönbrunn – fotorelacja

    Naprawdę chciałabym sobie narzucić dyscyplinę i publikować na blogu w miarę regularnie. Obecnie cierpię jednak na poegzaminacyjne wypalenie pisarskie i w tym wpisie zrobię coś, czego robić nie zwykłam – ograniczę tekst do minimum (a właściwie do wstępu, który właśnie czytacie). Poza tym palce mi z tego zimna zdrętwiały i nawet nie mogę nimi stukać w klawiaturę. Nie uwierzycie, ale na odcinku przystanek-dom mijało mnie dwóch biegaczy. Dla mnie sezon na bieganie definitywnie się już skończył, a najchętniej zredukowałabym swoją aktywność fizyczną do sięgania po kubek z herbatą. Zamiast teksu dostaniecie więc fotorelację ze zwiedzania wiedeńskiego pałacu Schönbrunn – letniej rezydencji austriackiej rodziny cesarskiej. Co prawda obowiązywał zakaz fotografowania wnętrz, ale już sama bryła pałacu, a także pałacowy ogród dostarczają mnóstwa fotograficznych tematów. Kiedy pomyślę, że ledwie dwa miesiące temu, kiedy robiłam te zdjęcia, było jeszcze lato i zewsząd otaczało mnie ciepełko, chce mi się płakać. Na szczęście na Starym Rynku w Poznaniu powstała niedawno pijalnia czekolady Wedla. Zaglądałam tam dzisiaj przez szybę i wyglądała bardzo obiecująco. Chyba tam poszukam pocieszenia :(

    Read More
  • Habsburgowie – 5 rzeczy, których być może o nich nie wiecie

    Po przyjeździe do Wiednia szybko rzuca się w oczy jedna rzecz: Habsburgowie, po niemal stu latach od upadku cesarstwa, nadal napędzają austriacki marketing. Turyści z całego świata walą drzwiami i oknami, by zobaczyć związane z nimi miejsca (i są gotowi słono zapłacić za bilety), a sklepy pełne są pamiątek z ich wizerunkami (i tych made-in-China i tych na nieco wyższym poziomie). W Wiedniu najlepiej zarabia się na cesarzu Franciszku Józefie i jego rodzinie. Ja również z wielkim zaangażowaniem brałam udział w tym owczym pędzie po pałacach i muzeach i pilnie słuchałam informacji płynących z audioprzewodników. Dzięki temu dowiedziałam się o Habsburgach wielu ciekawych rzeczy, które dotychczas nie były mi znane i chętnie się nimi z Wami podzielę.

    Read More
  • Tort Sachera – ciacho dla prawnika

    Ostatnio na blogu piszę głównie o wiedeńskich kawiarniach i chociaż jest to właściwie temat-rzeka, to obiecuję, że dzisiejszy wpis będzie na ten moment ostatni. Pisałam już o kulturze kawiarnianej, która ukształtowała się w Wiedniu w czasach secesji (klik) oraz o kultowych wiedeńskich kawiarniach i o tym, co można w nich zjeść i wypić (klik). Dzisiaj natomiast przyjrzymy się bliżej najsłynniejszemu ciastu świata, czyli tortowi Sachera. W zasadzie jest to przecież zwykły kawałek ciasta, a jednak udało mu się uzyskać status najbardziej znanego tortu w historii i stać się jednym z symboli Wiednia. A to z kolei oznacza, że ten, kto ma prawo sprzedawać ten „oryginalny” tort Sachera, posiada prawdziwą żyłę złota. Nic więc dziwnego, że roszczących sobie takie prawa było więcej.

    Read More
  • Kaffee und Kuchen w Wiedniu

    Mój schemat odchudzania związany z wakacjami zawsze wygląda podobnie:

    Etap I – Na miesiąc przed wyjazdem oświadczam moim najbliższym: „Został miesiąc do wyjazdu. Odchudzam się. Nic nie jem, choćbyście mnie nie wiem jak zmuszali.”

    Etap II – Niestety miesiąc do urlopu oznacza też miesiąc dalszej walki z codzienną rzeczywistością. Niezbędne jest więc wspomaganie się czekoladą. Przychodzi dzień wyjazdu, a ja postanawiam sobie, że skoro nie udało mi się schudnąć przed wakacjami, to wykorzystam je właśnie do tego, żeby zgubić zbędne kilogramy. Na pewno schudnę zresztą od samego chodzenia po muzeach!

    Etap III – Jestem na wakacjach i początkowo idzie mi nieźle. Niestety szybko uświadamiam sobie, że nie ma to jak poznawanie nowego kraju od strony kulinarnej. A zresztą wakacje są właśnie od tego, żeby dać sobie trochę luzu. Więc ostatecznie zacznę się odchudzać po powrocie, co niniejszym właśnie czynię.

    Read More
  • Wiedeńskie kawiarnie

    … czyli jak zostać secesyjną femme fatale i dlaczego to się nie uda

    Właśnie zorientowałam się, że od mojego ostatniego wpisu minął już miesiąc i uznałam, że nie mogę dłużej przeciągać swojej bezczynności. Za spadek aktywności na blogu odpowiedzialne są moje dwutygodniowe wakacje. Chociaż podróż po Austrii dostarczyła mi wiele nowych tematów na bloga, to też zupełnie wytrąciła mnie z orbity rzeczywistości. Oczywiście wróciłam do Polski już jakiś czas temu, ale nadal nie udało mi się ukończyć obróbki zdjęć, no i pewne sprawy okazały się priorytetowe wobec umieszczenia na blogu pierwszej relacji z wyjazdu (np. obejrzenie całego sezonu Stranger Things albo przeczytanie książki o koreańskim rytuale pielęgnacji cery).

    Read More