O kobiecym podejściu do obowiązków
„Przebaniaczyłam cały weekend. Miałam wyprać firany, posprzątać w szufladach i pościerać kurze. Oczywiście nie zrobiłam nic. Jak głupia obejrzałam 10 odcinków serialu o zombie. Zmarnowałam całe dwa dni.” Przyznawać się: która z Was powiedziała / pomyślała kiedykolwiek coś w ten deseń? Zwracam się tutaj do kobiet, bo nigdy nie słyszałam podobnych rzeczy od mężczyzn. Natomiast od kobiet słyszę je cały czas. I za każdym razem mam wrażenie, że coś tu nie halo. Dlaczego właściwie uważamy czas, w którym zrobiłyśmy coś dla siebie, za stracony?
Chodzimy do pracy, często stresującej i odpowiedzialnej, z którą wiąże się szereg obowiązków zawodowych. Za ich niewypełnienie mogą nam grozić konsekwencje ze strony pracodawcy. Za olanie tak zwanych obowiązków domowych nie grozi nam absolutnie nic. Tymczasem same rozliczamy się z każdego zadania w sferze gospodarstwa domowego, jakbyśmy były swoim własnym szefem. Często jesteśmy dla siebie zresztą bardziej surowe niż ten prawdziwy. Jeśli sobie tylko trochę odpuścimy, z miejsca karzemy się wyrzutami sumienia. Dlatego nigdy nie odpoczniemy po pracy – w czasie wolnym albo wypełniamy kolejne, narzucone przez nas same obowiązki, albo zadręczamy się, że ich nie wypełniamy.
Większość poradników od slow life poradziłaby nam pewnie w pierwszej kolejności uporać się z tym co konieczne, a potem cieszyć czasem dla siebie. Tylko dlaczego mamy się zmuszać do mycia podłogi, kiedy umieramy z ciekawości, co będzie na następnych stronach książki, albo kiedy pogoda jest tak ładna, że żal zmarnować dzień na ogarnianie domu? Czy nastąpi koniec świata, jeśli nie zabierzemy się za czystkę w szafie z ubraniami, bo wolimy w tym czasie przeglądać Zalando?
Dziewczyny, normalna praca jest już wystarczająco stresująca, by jeszcze dokładać sobie stresu. Nie wymagajmy od siebie, że będziemy perfekcyjne także po godzinach. Niech czas po pracy będzie dla nas czasem bez spiny! Cieszmy się chwilami, w których nikt od nas nic nie żąda, celebrujmy je, zamiast wyrzucać sobie, że znowu nie spełniamy własnych oczekiwań. Nie obwiniajmy się za spędzanie czasu na przyjemnościach, nawet tych najmniej produktywnych. W końcu nie każda aktywność musi nieść ze sobą głębszy sens. Jeśli mamy na coś ochotę, po prostu to zróbmy!
Dzisiaj miałam zamiar sprzątać mieszkanie, zamiast tego wybrałam się natomiast z kuzynem i jego znajomymi na zwiedzanie miasta. Gdybym została w domu i robiła porządki, to dopiero wtedy zmarnowałabym czas. Sprzątanie i tak mnie czeka, ale okazja, żeby po latach odwiedzić poznańską palmiarnię pewnie tak szybko się nie powtórzy. Wszystko jest kwestią odpowiedniego ustalenia priorytetów.
tak trzymać !
Dziękuję! :)