Wszyscy jesteśmy paryżanami

W tych dniach wszyscy jesteśmy paryżanami. To hasło jest przede wszystkim wyrazem solidarności z ofiarami bestialskich zamachów sprzed kilku dni. Ludzie na całym świecie są złączeni w bólu i poczuciu straty z powodu morderstwa dokonanego na niewinnych ludziach, wspierają rannych, współczują rodzinom, ale też łączą się myślą z wszystkim paryżanami i Francuzami, którzy zostali mniej lub bardziej osobiście dotknięci straszliwymi wydarzeniami minionych dni. Mówiąc: „wszyscy jesteśmy paryżanami” mamy jednak na myśli także coś jeszcze – składamy w ten sposób hołd samemu miastu, jego kulturze i stylowi życia, według którego żyją paryżanie.

Paryż – kwintesencja europejskiego stylu życia

Nie ma chyba bardziej reprezentatywnego dla kultury europejskiej miasta niż położony w sercu Europy Paryż. Tutaj narodziły się idee wolności, równości i braterstwa – fundamentalne wartości społeczeństwa europejskiego. To właśnie Paryżowi zawdzięczamy jedne z najsłynniejszych budowli i najwspanialszych zbiorów sztuki. To paryżanie mieli wpływ na to co jemy, jak się ubieramy, a nawet na to jak spędzamy wolny czas, niezależnie od tego, w którym z krajów Europy mieszkamy.

Dotychczas byłam w Paryżu tylko raz, w dodatku było to już dość dawno temu, a ja byłam jeszcze zbyt młoda, żeby docenić, że oto mam okazję przez kilka dni pożyć prawdziwie paryskim stylem życia. Poza tym, niespełna trzy dni jakie spędziłam w Paryżu wystarczyły mi co prawda, żeby zwiedzić flagowe zabytki miasta, ale na to, by pooddychać jego atmosferą nie zostało mi już zbyt wiele czasu. Co jednak ciekawe, w czasie kolejnych podróży przekonałam się, że paryski styl życia można odnaleźć nie tylko w Paryżu, a paryżanką lub paryżaninem można poczuć się niezależnie od miejsca, w którym aktualnie przebywamy.

Paryskie życie na Place Sablon

Dla mnie miejscem, w którym najintensywniej poczułam prawdziwie paryski styl życia jest Place du Grand Sablon w Brukseli. Położony w mniej uczęszczanej okolicy plac, zwany przez mieszkańców miasta po prostu Place Sablon, jest jednym z ulubionych miejsc brukselczyków, którzy przedkładają go nawet nad słynny, lecz nieco zbyt zatłoczony przez turystów, brukselski rynek. Tak przynajmniej powiedziała mi pani, od której wynajmowałam pokój podczas mojego miesięcznego pobytu w Brukseli. To właśnie dzięki niej trafiłam do tej części miasta, a – wierzcie mi – jej gust w tych sprawach był niezawodny.

Rzeźby kościoła na Place Sablon
Rzeźby na portyku kościoła Notre-Dame du Sablon

Z jednej strony plac zamyka potężna, a jednocześnie niezwykle lekka w swojej formie, bryła gotyckiego kościoła Notre-Dame du Sablon. Do dziś pamiętam, jak stoję przed nim i wpatruję się w misternie wyrzeźbione postacie nad portykiem kościoła. Będąc w Brukseli, staram się ubierać zgodnie z duchem miasta, co według mnie oznacza próby ubrania się jak paryżanka. Mam więc na sobie ażurowy sweterek, który dosłownie wisi na mnie po roku głodowania na Erasmusie, moje ulubione zielone chinosy z Benettona i skórzane, bardzo wygodne balerinki, w których mogę przemierzać ogromne miejskie przestrzenie.

Piekarnicze i cukiernicze królestwo

Mijam kościół i przechodzę wzdłuż jednej z ulic, ograniczających plac. Pomiędzy nimi rozciąga się obszar, na którym odbywa się targ. Pora na zakupy w Le Pain Quotidien. Jest wcześnie rano, więc jest spora szansa, że zastanę jeszcze spory wybór wypiekanych rarytasów. Kupuję tartę wiśniową, ciężką od obsypujących chrupiące ciasto owoców. Ale nie trzeba wcale rzucać się na tartę, żeby trafić do piekarniczego raju – wystarczy bagietka, croissant czy nawet zwykła bułka. Według mnie Belgowie robią najlepsze pieczywo na świecie, a ekskluzywne boulangeries przy Place Sablon to prawdziwa piekarnicza Mekka. Przechodzę zatem na drugą stronę placu do Patisserie Wittamer. Przed sklepem już rozkładają się stoliki i krzesła, na których zasiada elegancka klientela, by nieśpiesznie popijać kawę i zajadać się pierwszym śniadaniem – oczywiście śniadaniem na modłę paryską. Kupuję bagietkę, by potem przekonać się, że jest to prawdziwa królowa bagietek, które kiedykolwiek jadłam w życiu. Dość przyznać, że pochłonę ją w całości na jedno posiedzenie. Z Nutellą. Sama.

Piekarnia Wittamer
Boulangerie Patisserie Wittamer

Dziarskim krokiem zmierzam w stronę zbiegu ulic. Bagietka nie mieści mi się w torbie i kołysze się, wystając znad mojego ramienia. Przede mną jeszcze jedno obowiązkowe miejsce, luksusowy Maison de Haute Chocolaterie Pierre Marcolini, gdzie sprzedawane są najlepsze – w opinii brukselczyków – czekoladki świata. Najwykwintniejsze produkowane są z czekolady o bardzo dużej zawartości kakao, jest to zatem produkt raczej dla koneserów.

Pierre Marcolini
Ekskluzywna Chocolaterie Pierre Marcolini
Wszyscy jesteśmy Europejczykami

Zanim zniknę za rogiem odwracam się i jeszcze raz patrzę Place du Grand Sablon, coraz bardziej zapełniający się ludźmi. Jestem w Brukseli, ale właśnie tak wyobrażałam sobie zwykłe życie na ulicach Paryża, o którym tak często mówi się w książkach i filmach. Wiem, że jestem częścią pewnej kultury życia, niezależnie od tego, czy jest to Francja, Belgia czy nawet Polska – wszędzie możemy odnaleźć elementy, które nas łączą. Nawet jeśli są banalne, to i tak wszystko to tworzy naszą europejską cywilizację. Możemy być z niej dumni, bo właśnie ona pozwala nam się zjednoczyć w najtrudniejszych momentach.

A Wy, mieliście w swoim życiu chwile, w których czuliście się jak paryżanie? Bardzo chętnie przeczytam o Waszych doświadczeniach z paryskim stylem życia. Komentujcie!

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.