Ustanawiając Piotra swoim następcą, Jezus powiedział do niego: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Zgrabna metafora, prawda? Tymczasem, zgodnie z katolicką tradycją, wypowiedź tę należy rozumieć całkiem dosłownie. Bazylika św. Piotra – w praktyce główna świątynia Kościoła katolickiego – ma być bowiem zbudowana NA grobie świętego Piotra. Wierni i turyści mogą zobaczyć miejsce oznaczone jako „Sepulcrum Sancti Petri Apostoli”, znajdujące się dokładnie pod głównym ołtarzem. Ale skąd wiadomo, że grób świętego Piotra jest faktycznie grobem świętego Piotra? I czy kości pierwszego papieża nadal tam są? Aby spróbować odpowiedzieć na te pytania, musimy cofnąć się w czasie do samych początków chrześcijaństwa.
Świt chrześcijaństwa
Po śmierci Jezusa, jego uczniowie rozjechali się po świecie, kontynuując nauczanie Mistrza. Byli w tym bardzo skuteczni i nowa religia szybko zaczęła zyskiwać wyznawców. Pozostawało tylko kwestią czasu, aż dotrze do centrum ówczesnego świata – Rzymu. Imperium Rzymskie znajdowało się wtedy u szczytu swojej potęgi. Politeistyczna religia była tam ważnym instrumentem władzy państwowej i umacniała autorytet cesarza, który pełnił również funkcję najwyższego kapłana – pontifex maximus (tytuł ten został później przejęty przez chrześcijańskich papieży). Wystąpienie przeciwko oficjalnemu wyznaniu było więc wystąpieniem przeciwko cesarstwu. Mimo to w Cesarstwie Rzymskim istniała względnie szeroka tolerancja religijna. Był to jeden ze sposobów na zachowanie spokoju w państwie, które z założenia skupiało w sobie różne narodowości, kultury i religie. Poza tym, cesarz miał mnóstwo ważniejszych rzeczy na głowie niż przejmowanie się każdym nowym wyznaniem czy kultem.
Przypadek chrześcijaństwa był jednak szczególny. Nie dość, że ta dziwna religia zakładała eliminację wszystkich innych bogów z panteonu, że głosiła pokój i równość wszystkich ludzi, a to było sprzeczne z założeniami ustroju opartego na podbojach i niewolnictwie, to jeszcze zaczęła zdobywać coraz więcej zwolenników, także wśród wyższych warstw społecznych. Chrześcijanie stali się zauważalną grupą w samym jądrze cesarstwa – Rzymie. W 64 r. n.e. dużą część Wiecznego Miasta strawił pożar. O wywołanie katastrofy podejrzewano ówczesnego cesarza, Nerona. Aby odsunąć podejrzenia od siebie, Neron oskarżył chrześcijan i polecił ukarać ich w najbardziej okrutny sposób – byli rzucani na pożarcie psom, krzyżowani i paleni żywcem podczas publicznych widowisk. Apostoł Piotr przebywał wówczas w Rzymie i również padł ofiarą prześladowań. Został ukrzyżowany w Cyrku Nerona lub jego sąsiedztwie – zgodnie z własnym życzeniem głową w dół, gdyż uważał, że nie jest godzien umrzeć w ten sam sposób jak Zbawiciel. Pochowano go na pobliskim cmentarzu na Wzgórzu Watykańskim, a jego grób wkrótce stał się miejscem kultu.
Kult świetego Piotra w Watykanie
Czy faktycznie taki był kres życia świętego Piotra – tego nie wiemy na pewno. Istnieją jednak solidne przesłanki, by twierdzić, że jest to scenariusz prawdopodobny. Po pierwsze, świadczy o tym ludzka pamięć – wiedza o męczeństwie świętego Piotra i lokalizacji jego grobu była przekazywana z pokolenia na pokolenie i przetrwała do naszych czasów. Kult miejsca pochówku pierwszego papieża ma charakter trwały i w zasadzie nieprzerwany. Po drugie, takie informacje pojawiają się już w starożytnych źródłach pisanych. Po trzecie, na obecnym terenie Watykanu faktycznie znajdował się Cyrk Nerona. Pochodzi z niego egipski obelisk, który stoi dziś w centralnym punkcie Placu św. Piotra. Wzdłuż cyrku biegła rzymska droga, Via Cornelia, przy której usytuowane były pogańskie i chrześcijańskie grobowce. Wreszcie, są tacy, którzy twierdzą, że grób świętego Piotra – ten pierwotny grób z I wieku n.e. – został odnaleziony, a szczątki pierwszego spośród apostołów zidentyfikowane. Na odkrycie (czy też odkrycie na nowo) pochówku i kości świętego Piotra musieliśmy jednak czekać aż do dwudziestego wieku.
Przez pierwsze trzy wieki naszej ery rzymscy chrześcijanie mogli liczyć co najwyżej na tolerancję wyznawanej przez nich religii ze strony państwa. Wszystko zmieniło się, gdy cesarzem został Konstantyn Wielki, który najpierw oficjalnie zalegalizował chrześcijaństwo, a ostatecznie sam stał się wyznawcą tej religii. Konstantyn postanowił uhonorować świętego Piotra wybudowaniem pięcionawowej bazyliki w miejscu, w którym – jak sam wierzył – znajdował się grób apostoła. Grunt pod budowę świątyni został wyrównany i wszystko, co istniało na zboczu Wzgórza Watykańskiego, znalazło się pod ziemią, pogrzebane i zapomniane przez kolejne stulecia. Również pierwotne miejsce kultu związane z pochówkiem świętego Piotra uległo znacznemu przekształceniu jako element wkomponowany w strukturę bazyliki Konstantyna.
Nowa Bazylika św. Piotra
Pierwsza Bazylika św. Piotra przetrwała ponad milenium, będąc świadkiem wielu ważnych wydarzeń z historii rodzącej się chrześcijańskiej Europy, w tym choćby koronacji Karola Wielkiego na cesarza. Pod koniec średniowiecza jej stan był jednak tak zły, że groziła zawaleniem. Częściowo przyczyniły się do tego błędy konstrukcyjne, częściowo uszkodzenia podczas najazdu na Rzym Saracenów w 846 roku, a częściowo zaniedbania z trwającego blisko siedemdziesiąt lat okresu, gdy siedzibą papieży był Awinion. Po „powrocie” papiestwa do Rzymu w 1376 roku, podjęto próby renowacji bazyliki Konstantyna. Szybko stało się jednak jasne, że budowli nie da się uratować. Zdecydowano więc o jej rozbiórce i zastąpieniu zupełnie nową świątynią. Budowa trwała sto dwadzieścia lat (od 1506 do 1626 roku) i była z pewnością największym przedsięwzięciem epoki renesansu.
Kamień węgielny pod nową bazylikę położył Juliusz II (Giuliano della Rovere) – kompletne zaprzeczenie wszystkiego, czym powinien być następca Chrystusa i moim zdaniem najbardziej interesujący papież w dziejach. Ranga projektu wymagała zaangażowania najwybitniejszych twórców oraz użycia cennych materiałów, a to kosztowało i to sporo. Jednym ze sposobów finansowania budowy było sprzedawanie odpustów, co spotkało się ze sprzeciwem reformatorów i było jednym z czynników, które doprowadziły do rozłamu w Kościele. Plany konstrukcji zmieniały się, w miarę jak kierownictwo nad projektem obejmowali kolejni artyści. Były wśród nich takie osobistości jak Donato Bramante, Rafael Santi czy Michał Anioł. Michelangelo skończył już siedemdziesiątkę, gdy został mianowany głównym architektem bazyliki i wcale nie był zachwycony nową funkcją. Zgodził się ją objąć pod warunkiem, że będzie miał wolną rękę i swobodę decyzyjną przy realizacji projektu. Finalny wygląd Bazylika św. Piotra zawdzięcza w głównej mierze właśnie jemu. Również Michał Anioł odpowiedzialny jest za najbardziej charakterystyczny element konstrukcyjny świątyni – monumentalną kopułę. Buonarotti pracował nad nią aż do swojej śmierci w imponującym jak na owe czasy wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat. Budowę kopuły dokończyli Giacomo della Porta i Domenico Fontana.
Bernini ratuje dzień
Wydawałoby się, że powstanie budynek idealny, o doskonałym planie i proporcjach. Jednak po śmierci Michała Anioła zmodyfikowano część założeń jego projektu. W efekcie, gdy budowa bazyliki miała się ku końcowi, podniosły się głosy krytyki dotyczące fasady. Okazała się zbyt masywna i zbyt szeroka przez rezygnację z dwóch wież, które miały wyrastać z jej boków. Poza tym, w wyniku wydłużenia głównej nawy, fasada zasłaniała kopułę i czyniła ją optycznie zbyt małą. To zaburzenie proporcji musiało silnie działać na nerwy ówczesnym artystom-perfekcjonistom z obsesją na punkcie perspektywy i skali. Z pomocą przyszedł Gian Lorenzo Bernini, wynajęty przez papieża Urbana VIII (Maffeo Barberini). Jednym z zadań, z którymi musiał się uporać, była aranżacja Placu św. Piotra. Bernini – mistrz perspektywy i złudzeń optycznych – podzielił plac na dwie części. Część bliższa bazylice ma kształt trapezu, którego boki zbiegają się w stronę drugiej części – otoczonej kolumnadą elipsy. Dzięki temu zabiegowi problematyczna fasada wydaje się węższa niż jest w rzeczywistości i wygląda po prostu lepiej.
Bernini odpowiedzialny jest też za kluczowe elementy wyposażenia wnętrza Bazyliki św. Piotra, w tym imponujący baldachim nad głównym ołtarzem, z charakterystycznymi spiralnymi kolumnami z brązu, umieszczony centralnie pod kopułą bazyliki. Aby pozyskać brąz na kolumny baldachimu, papież Urban VIII (Barberini) polecił przetopić ornamenty z Panteonu, co spotkało się ze stwierdzeniem, że „czego nie dokonali barbarzyńcy (barbari), dokonał Barberini” („Quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini”). W zagłębieniu pod głównym ołtarzem znajduje się Konfesja św. Piotra. Jest to rodzaj kaplicy, utożsamianej w tradycji katolickiej z grobem świętego Piotra. Z poziomu obecnej bazyliki prowadzą do niej marmurowe schody, otoczone balustradą ozdobioną lampami oliwnymi. Schody te nie są dostępne dla wiernych i turystów. Mogą oni jednak użyć innego zejścia i zobaczyć kaplicę również z poziomu Grot Watykańskich – podziemi, które są tradycyjnym miejscem pochówku papieży. W centralnym miejscu Konfesji mieści się Nisza Paliuszy – wnęka, w której w drogocennej szkatule przechowuje się paliusze, wełniane pasy, stanowiące element stroju liturgicznego arcybiskupów-metropolitów. Nie ma tam natomiast – jak się niekiedy błędnie, choć całkiem logicznie uważa – relikwii świętego Piotra. Nie oznacza to jednak, że kości uznawanych za relikwie apostoła w ogóle nie ma w pobliżu.
Wykopaliska na terenie Nekropolii Watykańskiej
W 1939 roku zmarł papież Pius XI (Ambrogio Ratti; były nuncjusz apostolski w Polsce). Robotnicy przygotowujący miejsce pod jego grób dokonali ważnego odkrycia: natrafili na antyczne grobowce pod posadzką Grot Watykańskich. Kolejny papież, Pius XII (Eugenio Pacelli) powołał specjalny zespół archeologów do zbadania znalezisk. Podczas wykopalisk ustalono, że pod Bazyliką św. Piotra znajduje się cmentarz, obejmujący zarówno chrześcijańskie, jak i pogańskie pochówki. Nekropolia ta, dziś zwana Nekropolią Watykańską, musiała znaleźć się pod ziemią podczas budowy pierwszej Bazyliki św. Piotra – tej konstantyńskiej. Budowniczy, którzy i tak musieli nanieść mnóstwo ziemi, aby wyrównać stok Wzgórza Watykańskiego, po prostu zasypali cmentarzysko, nie trudząc się jego rozbiórką. Odkrycie pokrywało się z tradycyjnymi przekazami, mówiącymi o tym, że święty Piotr został pochowany na pogańskim cmentarzu. To obudziło w archeologach nadzieję na odkrycie tego najważniejszego grobu w całej nekropolii. Jeśli te przekazy miałyby okazać się prawdziwe, to miejsca pochówku apostoła należało szukać w obszarze pod głównym ołtarzem. To właśnie na nim archeolodzy skoncentrowali swoje wysiłki.
Spośród odkrytych tam struktur i fragmentów budowli należy wyróżnić trzy: czerwoną ścianę, Trofeum Gajusza i ścianę graffiti. Czerwona ściana to mur pokryty czerwonym tynkiem, przebiegający równolegle do tylnej ściany Konfesji św. Piotra. Znajduje się w niej półkoliste zagłębienie – w tym miejscu do czerwonej ściany przylega mała świątynia, oryginalnie w formie kamiennego blatu wspartego na dwóch kolumnach i zwieńczonego małym portykiem. Nazwano ją „Trofeum Gajusza” od imienia wczesnochrześcijańskiego prezbitera, autora listu, w którym wspomniano o takiej konstrukcji. Trofeum Gajusza znajduje się bezpośrednio za Niszą Paliuszy w Konfesji św. Piotra. Ściana graffiti stoi prostopadle do czerwonej ściany, z prawej strony Trofeum Gajusza, patrząc od frontu. Nazwano ją tak, gdyż nosi ślady wielu inskrypcji – napisów i symboli – wyrytych na niej w amatorski, przypadkowy sposób. Pod Trofeum Gajusza znaleziono prosty, ziemny pochówek z I wieku n.e. Kontekst wskazywał, że mógł być to grób świętego Piotra. Co więcej, archeolodzy wydobyli z niego zestaw kości. Pobieżne oględziny szczątków były obiecujące, podobnie jak fakt, że nie znaleziono wśród nich głowy – czaszka świętego Piotra ma bowiem przynajmniej od IX wieku, razem z czaszką świętego Pawła, znajdować się w relikwiarzu Bazyliki św. Jana na Lateranie. Kościół był o krok od ogłoszenia sensacji.
Odkrycie dr Guarducci
Jakież było rozczarowanie naukowców, a zapewne i samego papieża, gdy po dokładnym zbadaniu kości okazało się, że należą one nie do jednej, ale trzech osób: dwóch mężczyzn oraz kobiety. Znalazły się wśród nich także kości zwierząt. Ustalono, że obaj mężczyźni zmarli zbyt młodo, by któryś z nich mógł być kandydatem na świętego Piotra. Archeologom nie pozostało więc nic innego, jak pogodzić się z faktem, że – choć wedle wszelkiej logiki znaleźli grób pierwszego papieża – jego samego w nim nie było. I tak by pewnie zostało, gdyby na scenie nie pojawiła się pewna dociekliwa osoba. Dr Margherita Guarducci, specjalistka od epigrafiki klasycznej, przybyła do Watykanu, aby zbadać inskrypcje na ścianie graffiti. Nie było to zadanie łatwe. Napisy na ścianie graffiti są plątaniną symboli religijnych, imion i modlitw, wyżłobionych niewprawnymi rękami pielgrzymów, w dodatku zatartą przez czas. Mimo to dr Guarducci udało się odczytać powtarzające się wśród inskrypcji imię Piotra. Jej uwagę zwróciła płytka – fragment tynku, który odpadł z czerwonej ściany – znaleziony w skrytce znajdującej się wewnątrz ściany graffiti. Ta skrytka była już znana archeologom, jednak nie znaleźli oni tam nic interesującego. Na płytce dało się zauważyć koślawe litery, które – jak odczytała dr Guarducci – układały się w greckie słowa „Petros eni” – „Piotr jest tutaj”. Nawet chłodny, naukowy umysł mógłby to uznać za znak wart zweryfikowania.
Dr Guarducci, która nie uczestniczyła w wykopaliskach od początku, zapytała jednego z robotników, nazwiskiem Giovanni Segoni, czy coś znaleziono w skrytce w ścianie graffiti. Miała ogromne szczęście, bo trafiła akurat na człowieka, który mógł jej wyjawić całą prawdę o znalezisku ze skrytki. Dr Guarducci usłyszała następującą historię. Ksiądz nadzorujący prace archeologiczne ze strony Watykanu, Ludwig Kaas, natknął się pewnego razu na otwór w ścianie graffiti, a w nim na ludzkie szczątki. Zapewne nie zdając sobie sprawy, że mogą mieć jakiekolwiek większe znaczenie – ostatecznie nie leżały przecież w grobie świętego Piotra – polecił je zabrać i zabezpieczyć z myślą o późniejszym pochówku. Nie powiedział o tym pozostałym członkom zespołu, więc archeolodzy zbadali skrytkę nieświadomi że jej zawartość została wcześniej usunięta. W momencie, gdy dr Guarducci odkryła tę tajemnicę, monsignor Kaas już nie żył. Jednak obecny przy całej operacji usunięcia kości ze skrytki Segoni, potrafił wskazać, gdzie zdeponowano zawartość skrytki. Odnalazł odpowiednio opisane pudełko i przekazał je naukowczyni.
Święty Piotr odnaleziony?
Badania wykazały, że w pudełku znajduje się częściowo zachowany szkielet starszego mężczyzny. Brakowało kości stóp – co mogłoby sugerować, że człowiek ten został ukrzyżowany (stopy mogły zostać odcięte, aby łatwiej zdjąć ciało z krzyża). Znaleziono natomiast fragmenty czaszki. Strzępy tkaniny wskazywały na to, że kości zostały owinięte w drogocenny materiał. Z kolei pobrane próbki ziemi dowodziły, że szczątki spoczywały wcześniej w grobie pod czerwoną ścianą, uznawanym za grób apostoła. Naukowcy wreszcie mieli mocnego kandydata na świętego Piotra. Ostatnią wątpliwością, jaką należało rozstrzygnąć, było ustalenie, czy znalezione kości, w szczególności fragmenty czaszki, pasowały do czaszki przechowywanej od wieków na Lateranie. Watykan wyraził zgodę na badania, jednak zobowiązał prowadzącego je profesora Venerando Correnti do zachowania raportu z badań w tajemnicy. Profesor Correnti oświadczył jedynie, za pozwoleniem Watykanu, że zawartość relikwiarza na Lateranie nie stoi w sprzeczności z hipotezą co do tożsamości osoby, której kości znaleziono w skrytce w ścianie graffiti. W 1968 roku, niemal dwie dekady po rozpoczęciu wykopalisk, papież Paweł VI (Giovanni Montini) ogłosił, że relikwie świętego Piotra zostały zidentyfikowane w sposób, który można uznać za przekonujący. Kości – zabezpieczone w pleksiglasowych pojemnikach – wróciły tam, gdzie je znaleziono, do skrytki w ścianie graffiti. W 2013 roku papież Franciszek (Jorge Mario Bergoglio) po raz pierwszy pokazał część z nich publicznie podczas uroczystej mszy, a sześć lat później przekazał dziewięć fragmentów kości w prezencie patriarsze Konstantynopola.
Czy zatem możemy uznać, że szczątki świętego Piotra faktycznie zostały odnalezione? Cóż… Dopóki nie będziemy potrafili podróżować w czasie, to nie poznamy odpowiedzi na to pytanie. Jeśliby nawet założyć, że kości znalezione w ścianie graffiti i czaszka z Lateranu należą do tej samej osoby, to przecież jeszcze nie oznacza, że tą osobą jest święty Piotr. Choć istnieją solidne argumenty, że tak właśnie jest, to są też poważne wątpliwości. Dlaczego szczątki świętego Piotra w ogóle wyjęto z jego grobu? Dlaczego umieszczono je w skrytce w ścianie? Dlaczego w grobie, skąd je zabrano, znalazły się inne kości? Dlaczego Kościół nigdy nie złożył szczątków apostoła w jakimś złotym relikwiarzu, lecz… po prostu zapomniał o nich na wieki? Wreszcie: dlaczego Watykan nigdy nie opublikował badań porównawczych z czaszką z Lateranu? Wiara nie potrzebuje nauki, czy się jej boi? Pomimo tych wątpliwości, domniemane relikwie świętego Piotra i tak są jednymi z „najbardziej autentycznych” relikwii, jakimi dysponuje Kościół.
Nie tylko sama budowa Kościoła na grobie świętego Piotra ma wymiar i dosłowny i symboliczny, ale także to, jak dalej potoczyła się ta historia. Tak jak kości apostoła przez stulecia spoczywały zapomniane pod wspaniałą świątynią ze złota, brązu i trawertynu, tak sam Kościół – zdaje się – zapomniał o wartościach, które legły u powstania chrześcijaństwa, gdy pierwsi wyznawcy tej religii w tajemnicy spotykali się przy grobie swojego patrona. Gdyby było inaczej, nie doszłoby do ludobójstwa dzieci w Kanadzie, nie zorganizowano by krucjat, Giordano Bruno nie spłonąłby na stosie, w poczcie papieży znalazłoby się wiele kobiet, a homoseksualizm nie byłby grzechem. Ale wtedy nie powstałaby też Bazylika św. Piotra, bo pieniądze przeznaczone na jej budowę zostałyby wydane na pomoc ludziom w potrzebie. Ludzkość byłaby uboższa o wszystkie te wspaniale dzieła sztuki, na które zakochani w przepychu papieże wydawali krocie. Nie piszę tego oczywiście, bo uważam, że sztuka może zrównoważyć wyrządzone krzywdy. Przeszłości nie da się jednak zmienić – trzeba zaakceptować jej mroczną część, żeby móc wyciągnąć z niej wnioski i zadbać o lepszą przyszłość. Czy Kościół katolicki wyciągnął właściwe wnioski ze swojej przeszłości? Mam co do tego większe wątpliwości niż co do autentyczności relikwii świętego Piotra.
Informacje praktyczne
Nekropolię Watykańską można odwiedzić jedynie podczas specjalnego oprowadzania. Aby wziąć w nim udział, należy skontaktować się z watykańskim biurem wykopalisk Ufficio Scavi. Szczegóły znajdziecie tutaj.
Wstęp do Bazyliki św. Piotra oraz do Grot Watykańskich jest wolny, jednak przed wejściem trzeba przejść kontrolę bezpieczeństwa. Płatne jest natomiast wejście na kopułę – bilety można kupić na miejscu. Grób Jana Pawła II znajduje się po prawej stronie bazyliki, w drugiej bocznej kaplicy od wejścia. Zwiedzanie Grot Watykańskich najlepiej zostawić na koniec, bo wyjście z nich prowadzi na zewnątrz budynku.
Kaplicę Sykstyńską można zwiedzać tylko w ramach wstępu do Muzeów Watykańskich. Bilety są w sprzedaży na oficjalnej stronie Muzeów Watykańskich albo na miejscu. Pula podstawowych biletów dostępnych online jest jednak mała i wyprzedaje się błyskawicznie. Natomiast na miejscu należy się liczyć z gigantycznymi kolejkami do kas. Jeśli nie chcecie kupować biletów od komercyjnych pośredników, to warto wybrać którąś z ofert specjalnych lub opcji zwiedzania z przewodnikiem. Ja wybrałam tę obejmującą Ogrody Watykańskie i Kaplicę Sykstyńską. Bilety na zwiedzanie z przewodnikiem są ważne na całe Muzea Watykańskie, więc po zakończeniu oprowadzania można je eksplorować samodzielnie.
O ile mi wiadomo, to jedynym miejscem, by zjeść coś w Watykanie jest kompleks restauracyjny w Muzeach Watykańskich. Działa na podobnej zasadzie jak restauracja w IKEI. Nie jest to może najwybitniejsza kuchnia, ale dania są bardzo przyzwoite i korzystne cenowo.
Dla głodnych wiedzy
Informacje do tego wpisu czerpałam głównie z tych publikacji (obie są dostępne na stronie Watykanu):
THE TOMB OF ST. PETER, by Margherita Guarducci, © 1960, Hawthorn Books
The Bones of St. Peter, The First Full Account of the Search for the Apostle’s Body, by John Evangelist Walsh, © 1982, Doubleday & Co.
Tutaj znajdziecie absolutnie fantastyczne, archiwalne zdjęcia z reportażu z wykopalisk pod Bazyliką św. Piotra, który ukazał się w czasopiśmie LIFE w 1950 r.