A może by tak do Nepalu? Zastanawialiście się kiedyś? Ja tak. Nepal znalazł się nawet na liście moich podróżniczych marzeń, którą opublikowałam tutaj. Wraz z postępem technologii, świat wyraźnie się skurczył. Podróżowanie stało się łatwe jak nigdy dotąd, a dalekie cele dostępne są dla coraz liczniejszej rzeszy ludzi. Jednocześnie, turystów przestało zadowalać zwyczajne wylegiwanie się na plaży, a luksusowe wakacje all inclusive są już passé. Teraz każdy szanujący się podróżnik chce coś odkryć lub zdobyć. Przekroczyć granice własnej strefy komfortu, a nawet własnej wytrzymałości. Wszystko po to, by wyróżnić się z podróżniczego tłumu, żeby zrobić coś „naj”. A co może być bardziej „naj” niż najwyższe góry świata?
Jasne, nie każdy może zostać himalaistą. Ale w wielu przypadkach zobaczenie najwyższych szczytów naszej planety na własne oczy wystarczy do szczęścia. U podnóża Himalajów prowadzą popularne trasy trekkingowe. Dopiero zaczynałam drążyć temat Nepalu, kiedy przez Instagram poznałam Krishnę z firmy Black Stork Treks. Na Instagramie możecie ich obserwować pod @travelexplorenepal. Firma Krishny organizuje wycieczki, podczas których można zobaczyć Himalaje z bliska. Dla osób szukających unikatowych wrażeń, ale niekoniecznie chcących ryzykować życiem, szczególnie polecane są trekkingi do Annapurna Base Camp i Mardi Himal Base Camp. Tutaj możecie przejrzeć obie oferty:
Annapurna Base Camp (KLIK)
Mardi Himal Base CamP (Klik)
Fajne jest to, że każdy z trekkingów można zaliczyć w czasie normalnego urlopu. Chyba żaden szef nie byłby zachwycony na wieść, że oto znikasz na miesiąc, żeby połazić sobie po Himalajach. Tymczasem wyprawy pod Annapurnę i Mardi Himal trwają 13 i 11 dni. Wycieczki obejmują transport i zakwaterowanie, więc po stronie uczestnika pozostaje właściwie tylko zorganizowanie lotu. No i zabranie odpowiedniego ekwipunku. Program wycieczek zawiera wykaz sprzętu, który należy mieć ze sobą z adnotacjami, co warto przywieźć z domu, a co opłaca się kupić na miejscu.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o zagrożenie lawinowe, przepaście i urwiska na trasie trekkingu. Zostałam zapewniona, że niczego takiego nie ma. Wędrówka dostosowana jest do osób, które nie mają trekkingowego doświadczenia ani odpowiedniego fizycznego przygotowania. Oczywiście do takich zapewnień należy podchodzić bardzo ostrożnie i na pewno wymagają one potwierdzenia. Z drugiej strony, te trasy trekkingowe stają się coraz bardziej popularne, więc można założyć, że rzeczywiście są „do zrobienia”. W przypadku trudności z wyborem – trasa Annapurna Base Camp jest podobno łatwiejsza.
Zostawiam Was z kilkoma zdjęciami z trasy trekkingów. Jak widać, Polacy już tam dotarli ;)