Czytając podręczniki do historii na każdym szczeblu mojej szkolnej edukacji, miałam wrażenie, że Polska po prostu wyłoniła się z mroku dziejów. Wystarczyło przewrócić kartkę, by lakoniczne informacje o plemionach, zamieszkujących nasze ziemie w czasach prehistorycznych, zastąpiły te o epoce Mieszka i Chrobrego, przyjęciu chrześcijaństwa i kontaktach z cesarzem. Tak, jakbyśmy za sprawą niespodziewanego boomu cywilizacyjnego przeskoczyli z prehistorii od razu w średniowiecze. Być może stało się tak, bo nagle znaleźliśmy się w kręgu zainteresowań rozszerzającego swoje wpływy Zachodu. Być może był to efekt ambicji wizjonerskiego wodza, jakim mógł być Mieszko I. A może – długotrwałych starań jego poprzedników, o których średniowieczne kroniki jednak milczą. Próby rozstrzygnięcia tych kwestii dostarczają stałego zajęcia historykom i archeologom. I chociaż większość wyników ich prac nosi znamiona jedynie mocnych hipotez albo silnych przypuszczeń, to badacze są zgodni co do tego, że jednym z najważniejszych ośrodków kształtowania się polskiej państwowości był Poznań, a konkretnie – gród na Ostrowie Tumskim.
Palatium Mieszka I i Dobrawy
Ta wyspa na Warcie jest jednym z moich ulubionych miejsc w Poznaniu i chętnie wracam tam przy każdej nadarzającej się okazji. Wcześniejszy wpis o Ostrowie Tumskim znajdziecie tutaj. Jeśli dobrze przyjrzycie się zamieszczonym w nim zdjęciom, z pewnością dostrzeżecie częściowo przysypane śniegiem ogrodzenie przy kościele Najświętszej Marii Panny. Prowizoryczny płot zabezpieczał trwające jeszcze wówczas prace nad instalacją ze szkła, naśladującą obwód dawnych murów palatium, czyli książęcej siedziby Mieszka I i Dobrawy, mocnego kandydata do miana najstarszej murowanej budowli na ziemiach polskich. Jak wygląda już ukończona instalacja możecie zobaczyć na zdjęciach w tym wpisie (zostały zrobione jesienią 2021 roku). Szklany obwód palatium „przechodzi” przez kościół, a po jego drugiej stronie znajduje się ciekawy obiekt – wmurowany w ścianę świątyni kamień, który tradycyjnie uważany jest za „tron piastowy”. O istnieniu tego polskiego odpowiednika kamienia ze Scone dowiedziałam się całkiem niedawno i muszę przyznać, że podchodzę do jego autentyczności ze sporą dozą sceptycyzmu. Po sąsiedzku znajduje się prostokąt drewnianej podłogi, na który łatwo w ogóle nie zwrócić uwagi. Tymczasem zaznaczono w ten sposób miejsce, gdzie mieściła się pracownia złotnicza. Obecność tego typu warsztatu ma świadczyć o wysokiej pozycji pierwszych władców Polski. Kształt murów palatium i umiejscowienie pracowni złotniczej ustalono podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych pod kierownictwem prof. Hanny Kóčki-Krenz z UAM.
Groby pierwszych władców Polski w poznańskiej katedrze
Instalacja z pewnością pomoże nam wyobrazić sobie, jak mogła wyglądać rezydencja pierwszego historycznego władcy Polski. Są jednak na Ostrowie Tumskim miejsca, które nie wymagają naszej wyobraźni, bo możemy na własne oczy przyjrzeć się autentycznym pozostałościom budowli z czasów Mieszka. W podziemiach poznańskiej katedry znajdują się fragmenty pierwotnej, przedromańskiej świątyni. Zbudowana mniej więcej w tym samym okresie co wspomniane palatium, była zapewne miejscem misyjnej działalności pierwszego biskupa Polski, Jordana. Schodząc kilka metrów pod ziemię, znajdziemy się na poziomie katedry sprzed dziesięciu wieków. Tam zobaczymy pozostałość po dawnej misie chrzcielnej, urywki kolumn, a także grobowce, interpretowane jako oryginalne miejsca pochówku Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Ale czy faktycznie spoczęli w nich pierwsi Piastowie?
Źródła na ten temat są niestety fragmentaryczne i niejednoznaczne. Współcześni zwiedzający oglądają sarkofag pierwszych władców Polski umieszczony w Złotej Kaplicy. Zarówno jednak samą kaplicę, jak i sarkofag, zbudowano w XIX wieku. W nowym grobowcu pierwszych Piastów złożono kości wydobyte z gruzów ich (domniemanego) wcześniejszego grobu, zniszczonego w wyniku zawalenia się wieży katedry w 1790 roku. Ten zniszczony grobowiec ufundował swojemu przodkowi, Bolesławowi Chrobremu, król Kazimierz Wielki. Z późniejszych przekazów wynika, że spoczywały w nim szczątki dwóch mężczyzn – Bolesława i Mieszka. Nawet jeśli założyć, że dawne relacje są wiarygodne, a po tych wszystkich zawirowaniach (trzeba jeszcze wspomnieć, że groby w pierwotnej katedrze zostały prawdopodobnie splądrowane) w sarkofagu w Złotej Kaplicy faktycznie spoczywają szczątki ludzi, oryginalnie pochowanych w nawie pierwszej świątyni, to czy możemy mieć pewność, że tymi ludźmi byli władcy Polski?
Czy Piastowie byli wikingami?
Wypytałam o to mojego przewodnika po Ostrowie Tumskim (z grupy przewodników Poznań To Go, których bardzo Wam polecam). W odpowiedzi usłyszałam, że w podobnych świątyniach z tego okresu pośrodku nawy głównej chowano książąt i królów, a nie na przykład biskupów. Można więc z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że znajdujące się w tym właśnie miejscu pierwotnej poznańskiej katedry groby należały do władców – w tym przypadku do Mieszka i Bolesława, którzy – jak wiemy z przekazów historycznych – panowali w Polsce w okresie budowy pierwszej świątyni. Od razu przyszło mi do głowy, czy ktoś rozważał przeprowadzenie badań DNA, które mogłyby potwierdzić tożsamość potencjalnych Piastów ze Złotej Kaplicy, a także wyjaśnić ich etniczne pochodzenie. Okazało się, że takie badania już są prowadzone – tutaj znajdziecie ich dokładny opis. O ile mi wiadomo, wyniki nie zostały jeszcze opublikowane. A kiedy to nastąpi, możemy wcale nie być z nich zadowoleni.
Mogłoby bowiem wyjść na jaw, że Mieszko wcale nie był Słowianinem z dziada pradziada. Hipotez na temat etnicznej proweniencji dynastii Piastów jest co najmniej kilka, ale tą, która wydaje się być szczególnie atrakcyjna, jest koncepcja, że byli w istocie… wikingami. Jako kobieta nie miałabym nic przeciwko, gdyby Mieszko był kimś w rodzaju Ragnara Lothbroka z kultowego już serialu, a nie dziadem z banknotu dziesięciozłotowego. Jednak jako osoba należąca do narodu o słowiańskim rodowodzie, nie czułabym się komfortowo ze świadomością, że potrzebowaliśmy elit z zewnątrz, żeby stworzyć państwo i zaistnieć na arenie międzynarodowej. Dopóki nie poznamy wyników badań DNA (zakładając, że w ogóle będą one rozstrzygające), musimy opierać się na bardziej konwencjonalnych ustaleniach mediewistów. Wydaje się, że dominującym poglądem jest obecnie ten, że Mieszko wprawdzie sam wikingiem nie był (tutaj przeczytacie dlaczego), ale pozostawał w ścisłych relacjach z dawnymi Skandynawami: prawdopodobnie miał ich w swojej drużynie, a być może także zawierał z nimi sojusze i wchodził w związki dynastyczne.
Nieznana piastowska księżniczka z zaskakującą karierą
O ile średniowieczne kroniki mają rację, to najważniejszym przedstawicielem dynastii Piastów nie jest Mieszko I, Bolesław Chrobry, ani żaden z ich męskich potomków, ale córka Mieszka i Dobrawy, znana jako Sigrid lub Gunhild, a w polskiej historiografii występująca pod imieniem Świętosława. O Sigrid milczą polskie źródła, a opracowania historyczne traktują tę postać po macoszemu (hmm… ciekawe dlaczego?). Wzmianki o niej pojawiają się natomiast w tekstach zagranicznych m.in. we współczesnych domniemanej Piastównie kronikach niemieckich oraz skandynawskich sagach. Sigrid, określana przydomkiem Storråda, czyli dumna, harda, wyszła za mąż za króla Szwecji, Eryka Zwycięskiego. Małżeństwo miało wymiar polityczny – młode państwo polskie zyskiwało w ten sposób potężnego sojusznika w potencjalnym konflikcie z Duńczykami, którzy w tamtym czasie umacniali swoją pozycję na Pomorzu Zachodnim, w tym na wyspie Wolin. Syn Sigrid i Eryka, Olaf, który odziedziczył tron po ojcu, zapisał się w historii jako pierwszy chrześcijański władca Szwecji.
Po śmierci Eryka, Sigrid poślubiła Svena Widłobrodego, króla Danii i Norwegii. Sven dokonał udanego podboju Anglii i koronował się na jej króla, zmarł jednak po kilku tygodniach panowania. Polska księżniczka miała ze Svenem kilkoro dzieci, wśród nich Kanuta Wielkiego, jednego z najwybitniejszych władców średniowiecznej Europy, którego imperium rozciągało się na Skandynawię i Wyspy Brytyjskie (w ponownym podboju Anglii pomagał mu podobno wuj, Bolesław Chrobry). Sigrid, jako królowa Szwecji, Danii, Norwegii i Anglii, należała więc do najbardziej znaczących i wpływowych postaci swojej epoki. A z dawnych źródeł na jej temat możemy wnioskować, że nie była jedynie bierną obserwatorką, pielęgnującą w pokorze cnoty niewieście, ale zaangażowaną i sprawną polityczką. Stała się również bohaterką licznych tekstów kultury, m.in. nieco mrocznego opowiadania Karen Blixen, autorki Pożegnania z Afryką. Polacy natomiast zdają się dopiero odkrywać potencjał tkwiący w tej postaci.
Przekrój Poznania
Ostrów Tuski wygląda obecnie zupełnie inaczej niż przed dziesięcioma wiekami, ale echa struktury grodu pierwszych Piastów przetrwały w dzisiejszym układzie urbanistycznym. Widać to zwłaszcza w przebiegu ulic na poznańskiej wyspie, które mniej więcej pokrywają się z liniami fortyfikacji, oddzielających poszczególne części grodziska. W części, w której znajdowało się palatium, rezydował władca i grodowa elita. Część z protoplastką poznańskiej katedry była siedzibą misji chrystianizacyjnej, z pierwszym biskupem na czele. Z kolei części znajdujące się od strony ulicy ks. Posadzego i na terenie dzisiejszej dzielnicy Zagórze (po drugiej stronie ul. Wyszyńskiego) zamieszkiwała ludność, trudniąca się produkcją żywności i rzemiosłem. Cmentarzysko grodu znajdowało się na Śródce. Fortyfikacje otaczały również cały gród od zewnątrz. Miały konstrukcję skrzyniową, co oznaczało, że były zbudowane z drewnianych skrzyń, wypełnionych ziemią. Pozostałości takich wałów obronnych odkryto podczas wykopalisk prowadzonych na Ostrowie Tumskim, zabezpieczono i… udostępniono zwiedzającym.
W Rezerwacie Archeologicznym Genius Loci przy wspomnianej już ulicy ks. Posadzego można oglądać oryginalne belki drewniane i kamienie dawnych fortyfikacji grodziska, które przetrwały tysiąc lat, ukryte głęboko pod ziemią, a także artefakty wydobyte podczas ich odkrywania. Poziom gruntu za czasów Mieszka znajdował się bowiem znacznie niżej niż obecna powierzchnia terenu na Ostrowie Tumskim. Przez następne milenium był przykrywany kolejnymi nawarstwieniami ziemi. W ten sposób powstały warstwy archeologiczne, według których (między innymi) badacze ustalają wiek odkopanych w danej warstwie znalezisk. Chyba nigdy do końca nie zrozumiem fenomenu tych nawarstwień – bo niby skąd brały się te dodatkowe masy gruntu, które pochłonęły dawny świat i zepchnęły go kilka, kilkanaście metrów w głąb ziemi? Dlaczego nikt nie usunął poprzednich budowli i ich fundamentów, tylko pozwolił na ich zasypanie? Może tak było po prostu łatwiej…
Z przedmiotów i szczątków odkrytych w warstwie kulturowej z czasów pierwszych Piastów dowiadujemy się wiele o życiu mieszkańców grodu na Ostrowie Tumskim, ich diecie, zdrowiu, zamożności i rozwoju cywilizacyjnym. Wśród nich znalazły się na przykład pawie pióra i arabskie monety! Dawni poznaniacy musieli więc uczestniczyć w globalnym przepływie idei i kapitału, nie byli więc tak zacofani, za jakich skłonni bylibyśmy ich uważać. Więcej na ten temat dowiecie się z filmu z udziałem badaczy Ostrowa Tumskiego, prezentowanego w ramach wizyty w rezerwacie. Tuż obok, nad ulicą ks. Posadzego wznosi się łuk o dziwnym kształcie. Przechodziłam pod nim wiele razy, ale jego znaczenie odkryłam niedawno. Okazuje się, że jest on tak wysoki, jak wysokie były według szacunków wały fortyfikacyjne z X wieku, a jego kształt ma naśladować kształt grodziska (co jednak nadal wymyka się mojej percepcji).
W ciągu ostatnich kilku lat Ostrów Tumski bardzo zyskał jeśli chodzi o przywracanie pamięci o jego najdawniejszym dziedzictwie. To, co było jedynie teoretycznymi rozważaniami na temat przeszłości, nagle zaczęło mieć wymiar zupełnie namacalny. Autentyczne miejsca sprzed tysiąca lat nie tylko zostały odkryte i przebadane, ale stały się dostępne dla wszystkich. Zdjęcia zrobione w ciemnościach niestety pozostawiają sporo do życzenia, dlatego gorąco zachęcam Was, by zobaczyć podziemny Ostrów Tumski na własne oczy.