Moje, bo mieszkałam w Pasawie przez rok i pod wieloma względami był to najlepszy rok mojego życia. Początkowo był to jednak dla mnie prawdziwy skok na głęboką wodę. Im bardziej termin wyjazdu się zbliżał, tym silniejsze targały mną wątpliwości. Ze względu na naturę moich studiów, wyjazd oznaczał, że będę musiała zaliczyć przedmioty w Niemczech i jednocześnie zdawać egzaminy w Polsce – nie wiedziałam, czy uda mi się to pogodzić. Nie wiedziałam też, czy mój poziom znajomości niemieckiego jest wystarczający, by funkcjonować jako student na niemieckim uniwersytecie. Poza tym nigdy tak długo nie byłam sama za granicą. Nie jechał ze mną nikt znajomy, więc od samego początku musiałam radzić sobie na własną rękę, zdana na łaskę i niełaskę obcych ludzi. Kiedy drzwi mojego pokoju w akademiku zamknęły się za moimi rodzicami, popadłam w czarną rozpacz i przepłakałam cały wieczór. Wiedziałam jednak, że ten wyjazd jest dla mnie szansą, aby poszerzyć swoje horyzonty i stać się odważną i światową dziewczyną i, pomimo strachu, postanowiłam wziąć się w garść, postanowiłam się nie poddawać. Rok później nie chciałam stamtąd wyjeżdżać.
Patrząc na to z perspektywy czasu, moje obawy wydają mi się dość irracjonalne. Wówczas jednak nie należałam do osób, które mogą po prostu spakować się i ruszyć na podbój świata. Miałam jednak świadomość swoich ograniczeń i za wszelką cenę chciałam je przełamać. Następnego dnia po przepłakanym pierwszym wieczorze w Pasawie, zebrałam się i nieśmiało wyruszyłam poznawać miasto. Zaczęłam od zrobienia zaopatrzenia w pobliskim supermarkecie Edeka, a kiedy odnalazłam stoisko z wszelkimi możliwymi rodzajami Haribo, od razu poczułam się lepiej. Wkrótce miałam się też przekonać, że Pasawa to o wiele więcej niż doskonale wyposażony supermarket.
Pasawa (niem. Passau) leży w Bawarii, tuż przy granicy z Austrią i jest określana miastem trzech rzek ze względu na swoje unikatowe położenie geograficzne u zbiegu trzech rzek: Inn, Ilz i Dunaju. Rzeki dzielą miasto na trzy części, a każda z tych części ma swój niepowtarzalny charakter, odrębny od pozostałych. Centrum Pasawy jest położone pomiędzy Innem i Dunajem. To trochę tak, jakby te rzeki stanowiły ramiona kąta, pomiędzy którymi znajduje się przepiękna starówka. Dzięki nadrzecznemu położeniu, przez Pasawę przebiegały ważne szlaki handlowe, związane zwłaszcza z transportem soli. Miasto przez wieki czerpało z tego ogromne korzyści finansowe. Z drugiej strony, rzeki oznaczały powodzie. Na ratuszu zamieszczono skalę oznaczającą poziom wody podczas najdotkliwszych powodzi na przestrzeni dziejów. Jeden z najwyższych poziomów wody odnotowano w następnym roku po moim powrocie do Polski.
Powodzie to nie jedyny kataklizm, który dotknął miasto. W XVII wieku centrum Pasawy prawie doszczętnie spłonęło podczas katastrofalnego pożaru. Zniszczone budynki odbudowano w stylu barokowym. Barokową fasadę i wnętrze zyskała też katedra – dobudowano je do ocalałej części gotyckich murów, przez co – patrząc na katedrę z przodu i z tyłu – ma się wrażenie, jakby oglądało się dwa zupełnie różne budynki. Katedra bez wątpienia jest najważniejszą budowlą w mieście. I to nie tylko dlatego, że mieszczą się tutaj największe organy świata. Przez wieki Pasawa była domeną biskupią i to biskup sprawował tutaj władzę świecką i duchową. Do biskupa należał zlokalizowany przy katedrze pałac, a także zamek Veste Oberhaus, który jest najważniejszą budowlą miasta po stronie rzeki Ilz.
Centrum jest przepiękne i dostojne, a na terenie Veste Oberhaus można przeżyć niejedną przygodę, jednak moje serce skradło Innstadt – dzielnica położona za rzeką Inn. To najstarsza część miasta, bo jej historia sięga przynajmniej czasów rzymskich. Wciąż można tu zresztą zobaczyć pozostałości po rzymskim forcie, wzniesionym dla obrony granicy pomiędzy dwiema prowincjami Cesarstwa Rzymskiego. Innstadt nie jest tak reprezentacyjne jak część Pasawy położona na drugim brzegu Innu. Ta dzielnica była w przeszłości zamieszkiwana głównie przez rzemieślników takich jak kowale, garbarze, rzeźnicy, bednarze, cieśle. Jest spokojniejsza, a przy tym nieco bardziej mroczna. Ma specyficzny, magiczny klimat, co czyni ją idealnym miejscem na długie spacery przy zachodzie słońca, podczas których można poczytać inskrypcje na nagrobkach na jednym z najstarszych cmentarzy w Niemczech, ukryć się pomiędzy średniowiecznymi murami miejskimi, albo przyjrzeć, jak działa jeden z czterech miejskich browarów.
Nie zamierzam streszczać Wam przebiegu mojego roku w Pasawie, zresztą to był Erasmus, więc nie wszystko nadaje się do upublicznienia ;) Wystarczy powiedzieć, że ten rok był dla mnie przełomowy. Spotkałam tam ludzi, których nigdy nie zapomnę, przeżyłam mnóstwo przygód i stałam się bardziej samodzielna. Pewnie to banał, ale wracając do kraju po roku pobytu w Niemczech byłam zupełnie inną osobą niż wyjeżdżając za granicę. Podobno każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, ale zdecydowanie najtrudniej jest wystawić nogę za próg. Pasawa uratowała moje życie i już zawsze będzie dla mnie drugim domem.
Wow świetny tekst i wspaniale zdjęcia.
Dziękuję! :)
A czy można więcej na temat rzymskich pozostałości w tym mieście?
Cześć Pawle!
Rzymskie pozostałości znajdują się w części Pasawy położonej za Innem – zwanej Innstadt. Tam w czasach rzymskich wznosił się obóz, w którym stacjonowali rzymscy żołnierze. Obóz miał za zadanie strzec granicy pomiędzy dwoma rzymskimi prowincjami Recją i Noricum. Obecnie na terenie dawnego obozu działa muzeum, Roemer Kastell Boiotro, w którym można oglądać m.in. dawne fragmenty murów, wykopaliska archeologiczne i artefakty znalezione na terenie rzymskiego fortu w Pasawie.
Tutaj znajdziesz link do muzeum: http://www.stadtarchaeologie.de/museum/
Miałam okazję je zwiedzić i szczerze polecam, gdybyś był kiedyś z wizytą w Pasawie, bo to ważna i ciekawa część historii miasta.
Pozdrawiam!
Karolina
Świetny tekst. Dziś przejeżdżałem przez Pasawę jednak nie było mi dane jej zwiedzić czego bardzo żałuję, w sumie po przeczytaniu tego wpisu jeszcze bardziej. Kiedyś tu wrócę!
Cieszę się, że wpis Ci się podobał i dziękuję za odwiedziny na blogu! I oczywiście życzę serdecznie wyjazdu do Pasawy – naprawdę warto! 😊
Super tekst. Odwiedziłam to miasto parę razy,ale jak to z jedniowymi turystami bywa- cieszyliśmy się tylko częścią miasta znaną wszystkim. Dzięki Tobie zajrzę teraz również do Innstadt. Serdeczne podziękowania za ten przyjemne i ciekawe Twoje wspomnienia.
Dziękuję za przemiły komentarz! Jestem ciekawa, czy Innstadt spodoba Ci się tak samo jak mi.