Miasta i miasteczka Alzacji

No więc bardzo polubiłam się z Francją. Tak na dobrą sprawę dopiero niedawno zaczęłam ją odkrywać w sposób, na jaki zasługuje. Do 2021 roku byłam we Francji dwa razy (nie licząc przejazdów): na zwiedzaniu Paryża, na które wybrałam się jako czternastolatka i na jednodniowym wypadzie na Lazurowe Wybrzeże, podczas którego – w wyniku błędnych decyzji parkingowych – najpierw przerysowaliśmy sobie drzwi samochodu w Grasse, a następnie zostaliśmy uwięzieni na zamkniętym obszarze szpitala w Nicei. A potem, rok temu, pojechałam do Bretanii i to była jedna z najpiękniejszych podróży w moim życiu. Niedawna wizyta w Alzacji tylko potwierdziła, że Francja należy do krajów, w których czuję się najlepiej. Odpowiada mi tamtejsza kultura, kuchnia, język i – przede wszystkim – mentalność, przynajmniej tak, jak ją odbieram na bazie moich skromnych doświadczeń. Francuzi są bezproblemowi, mają do siebie duży dystans i po mistrzowsku opanowali sztukę joie de vivre.

Przy okazji poprzedniego postu o miastach i miasteczkach Schwarzwaldu napisałam, że miasteczka tego regionu są gotowym planem zdjęciowym dla świątecznych filmów. W przypadku Alzacji skojarzenia z Bożym Narodzeniem są jeszcze bardziej uzasadnione. To właśnie stąd wywodzi się tradycja stawiania choinki. Zwyczaj ten zdobył wielu entuzjastów w protestanckich Niemczech, by wkrótce rozprzestrzenić się na cały świat. Co ciekawe, Polska też ma na w tym zakresie pewne osiągnięcia, bo pierwsze choinki do Wersalu miała sprowadzić nasza rodaczka, Maria Leszczyńska, żona Ludwika XV. Alzackie miejscowości zachowują pewną bożonarodzeniową estetykę nawet latem. Natomiast w grudniu, pięknie udekorowane, stanowią prawdziwe jądro świątecznego wszechświata i wcale się nie dziwię, że w tym szczególnym czasie ich zdjęcia zalewają podróżniczy Instagram.

Colmar

Colmar to sieć uliczek i kanałów, przy których stoją szachulcowe domki. Niektóre z nich były siedzibami bogatych alzackich rodzin, ale w większości mieszkali w nich i prowadzili swoje warsztaty rzemieślnicy i rybacy. Dziś zachwycają turystów. Przyjemnie jest się pomiędzy nimi powłóczyć i wyobrażać sobie, jak wyglądało tu życie w czasach, gdy można było dostać w głowę resztkami jedzenia wylewanymi za okno. Colmar ma wiele cennych zabytków i malowniczych miejsc. Moim zdaniem najbardziej urocze zakątki znajdziemy bezpośrednio nad rzeką Lauch. Są to Quai de la Poissonnerie i La Petite Venise. Wyglądają jak stworzone specjalnie na potrzeby ekranizacji baśni braci Grimm. Błąkając się po uliczkach Colmaru, z dużym prawdopodobieństwem natkniemy się na dom, w którym urodził się Frédéric Auguste Bartholdi, twórca Statui Wolności. Obecnie mieści się w nim poświęcone mu muzeum.

Colmar w Alzacji

Colmar w Alzacji

Colmar w Alzacji

Colmar w Alzacji

Riquewihr  

W otoczeniu nasłonecznionych stoków, na których dojrzewają słodkie winogrona na alzackie wino, leży miasteczko Riquewihr. Nie zmieniło się wiele od średniowiecza. Przez miejscowość prowadzi ulica, która kończy się charakterystyczną wieżą z zegarem. Wzdłuż niej, w szachulcowych kamieniczkach, ulokowały się restauracyjki, winiarnie i sklepy z lokalnymi produktami. Podobno to właśnie Riquewihr widzimy, oglądając animowaną wersję „Pięknej i Bestii” Disneya. Życie mieszkańców nadal związane jest z produkcją wina i zdaje się toczyć w tempie, w jakim należy sączyć ten szlachetny trunek. W Riquewihr znajduje się jedyny we Francji sklep Käthe Wohlfaht, w którym przez okrągły rok można zaopatrzyć się w bożonarodzeniowe dekoracje. To dowód na to, że świąteczny klimat jest stałe obecny w miasteczku, bo sklepy tej sieci można spotkać tylko w miejscach, które spełniają ten warunek.

Riquewihr w Alzacji

Riquewihr w Alzacji

Riquewihr w Alzacji

Riquewihr w Alzacji

Riquewihr w Alzacji

Ribeauvillé 

Ribeauvillé leży po sąsiedzku z Riquewihr. Nad miasteczkiem wznoszą się aż trzy zamki, co tworzy zachwycający, lecz zupełnie normalny w tych stronach krajobraz. To, co nie było normalne, to ilość samochodów zaparkowanych w samym Ribeauvillé i przy drogach dojazdowych do niego. Okrążając kilkukrotnie miasteczko i nie znajdując ani jednego wolnego miejsca parkingowego, nie podejrzewaliśmy jeszcze, co może być przyczyną tego stanu rzeczy. Wreszcie udało nam się przyczaić na parkingu niedaleko centrum. W stronę historycznej części zmierzały grupki ludzi, więc ruszyliśmy za nimi niczym owce za stadem. Przy wejściu na starówkę zgromadził się już spory tłumek, z wnętrza murów miejskich dochodziła muzyka. Umundurowany funkcjonariusz zrewidował nam torebki i przepuścił dalej. W miasteczku musiało odbywać się jakieś wydarzenie, może – jak w przypadku Vogtsburg im Kaiserstuhl, który odwiedziliśmy wcześniej tego dnia – było to święto młodego wina?

Już po chwili stało się jasne, że jakiekolwiek zwiedzanie Ribeauvillé nie wchodziło w grę. Zostaliśmy dosłownie uwięzieni w tłumie ludzi, którzy zgromadzili się po obu stronach głównej ulicy. Nie mogliśmy się ruszyć w żadną stronę – ani do przodu, ani do tyłu. Pozostawało tylko czekać na rozwój sytuacji. A sytuacja rozwinęła się w ten sposób, że w wąskim prześwicie ponad głowami gapiów ukazał się dziób łodzi wikingów, a z nieba spadły pluszowe ryby. Może ryby, bo Rybovillé? No nie, przecież wiem dobrze, że ryba po francusku to poisson albo poison – w zależności, czy dobrze trafię (zamawiając danie rybne we francuskiej restauracji miałabym 50% szansy na przeżycie). Z wielkim trudem przecisnęliśmy się do przodu, żeby znaleźć jakąkolwiek drogę ucieczki, bo nie wiedzieliśmy, co jeszcze może posypać się nam na głowy. Ale kiedy uzyskaliśmy już lepszą widoczność, nie mogliśmy oderwać oczu od tego, co działo się w Ribeauvillé.

Nadal próbując rozgryźć, z czym mamy do czynienia, obstawiałam, że być może jest to jakiegoś rodzaju festiwal wikingów. To wszystko przypominało formą nieco karnawał w Rio de Janeiro, tylko że zamiast platform z tancerzami salsy przez główną ulicę miasteczka ciągnęły drakkary z ludźmi przebranymi za najeźdźców z Północy. Towarzyszyli im Szkoci, Indianie, bachanci i pingwiny. Zorganizowanie tego korowodu, platform, kostiumów i choreografii, musiało kosztować mnóstwo wysiłku i – zapewne – pieniędzy. Największą zagadką pozostawało jednak, jak udało się przekonać tylu ludzi, by zechcieli się w to zaangażować. I to ludzi w totalnie różnym wieku, którzy – na moje oko – wcale nie sprawiali wrażenia profesjonalnych aktorów lub tancerzy. Ja mam duży problem z namówieniem moich znajomych, by wyskoczyli ze mną raz w roku na kawę!

Jak się okazało, zupełnie nieświadomie trafiliśmy na Pfifferdaj, zwany również Fête des Ménétriers – najstarszy w Alzacji festiwal minstreli, którego tradycja sięga średniowiecza. Odbywa się on zawsze w pierwszą niedzielę września i co roku ma inny temat przewodni. Tegoroczna edycja organizowana była pod hasłem „Podróż Odyna”, co tłumaczy obecność wikingów. Jest to wydarzenie, które fantastycznie integruje lokalną społeczność i ściąga do miasteczka tłumy widzów. Wstęp na festiwal jest płatny, a dowodem uiszczenia opłaty jest opaska na rękę. Nas wpuszczono bez biletu, nie wiedzieliśmy nawet, że trzeba go kupić. Dopiero po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że jesteśmy jedynymi osobami bez opasek. Na Pfifferdaj byliśmy więc z przypadku i na gapę. Była to wspaniała przygoda, a dobra energia statystów uczestniczących w paradzie towarzyszyła mi jeszcze długo po wyjeździe z Ribeauvillé.

Ribeauvillé

Ribeauvillé

Strasbourg

Gdybym miała wskazać jedno jedyne miejsce z tej podróży, które podobało mi się szczególnie, byłby to właśnie Strasbourg. Nie spodziewałam się wcale, że aż tak mi się spodoba, bo przez lata kojarzyłam go głównie jako siedzibę europejskich instytucji, w tym Parlamentu Europejskiego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ale Strasbourg to też przepiękne stare miasto, położone na wyspie na rzece Ill. Widziałam już w życiu wiele katedr, ale romańsko-gotycka Katedra Notre Dame w Strasbourgu zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jej asymetryczna, niedokończona fasada z jedną wieżą szczelnie zamyka Rue Merciere, co tylko podkreśla ogrom budowli. Z takim widokiem przed sobą, w knajpce „Aux douze apôtres”, zjadłam wspaniałą tartę z gruszkami. Mówcie, co chcecie, ale doznania kulinarne mają kolosalny wpływ na odbiór danego miejsca.

Wnętrze katedry dorównuje urodą jej zewnętrzu. Witraże i otwarte przestrzenie między nawami wpuszczają do środka światło, sprawiając, że nie ma tutaj miejsca dla gotyckiego mroku. Najciekawszym elementem wyposażenia katedry jest ogromny zegar astronomiczny z ruchomymi figurkami i polskim akcentem – ozdabia go m.in. portret Mikołaja Kopernika. Strasbourg ma w sobie pewien pierwiastek paryskości. Potwierdza to sąsiadujący z katedrą Palais Rohan – siedziba książąt-biskupów i kardynałów Strasbourga z arystokratycznej rodziny Rohan, którego architektura wprost nawiązuje do tej spotykanej w Paryżu. Ale w Strasbourgu znajdziemy także typowe dla Alzacji obszary szachulcowych domków.

Jednym z takich miejsc jest Petite France (Mała Francja). Dziś prawdziwie idylliczna dzielnica z restauracyjkami i ukwieconymi kamieniczkami, kiedyś była zamieszkana przez garbarzy, rybaków, młynarzy i stanowiła dość szemraną okolicę. Kręciły się tu prostytutki i podejrzani osobnicy, a specyficznego uroku dodawał temu dystryktowi fakt, że mieścił się tu szpital dla chorych na syfilis. Stąd pochodzi zresztą nazwa Mała Francja, bo syfilis nazywano również chorobą francuską. Wyobrażam sobie, jak z wieczornej mgły wyłaniały się rozwieszone nad rzeką płachty garbowanej skóry, a w ciemnych uliczkach kryły się postaci w czarnych opończach. Byłam nieco rozczarowana obecną przyjaznością tego miejsca, ale lunch pod platanami na Place Benjamin Zix mi to wynagrodził. W restauracji „La Corde à Linge” zamówiłam gigantyczną sałatkę z kurczakiem i coś alzackiego do picia i spędziłam jedne z najprzyjemniejszych chwil podczas całego wyjazdu.

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg w Alzacji

Strasbourg Straßburg Strasburg

Strasbourg Straßburg Strasburg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.