Początek roku to dobry czas, by zacząć coś od nowa. U mnie tym czymś jest mój Instagram. Nieco zaniedbany w 2018, teraz przechodzi całkowity reset. Niemal wszystkie dotychczasowe posty zostały zarchiwizowane i nie są już widoczne na moim profilu. Zdjęcia bożonarodzeniowe, które jeszcze tam wiszą, znikną, gdy moje konto trochę bardziej się zapełni.
O co mi chodzi? Chodzi mi o zlikwidowanie tematycznego i kolorystycznego miszmaszu i uzyskanie efektu spójności. Dokładnie w ten sposób konstruowane są najlepsze instagramowe konta. Moje ambicje w zakresie przyciągnięcia nowych followersów są realistycznie umiarkowane. Ale skoro w mojej mocy leży, by coś poprawić, postanowiłam to zrobić. Tak więc buduję swój Instagram praktycznie od zera.
Założenie jest takie, że będę publikować jedno zdjęcie dziennie. Będę też wkładać więcej inwencji w opis i wykorzystywać całą dostępną liczbę trzydziestu hashtagów. Zdjęcia edytuję przy pomocy narzędzi dostępnych w samej aplikacji Instagram. Moim celem jest, by były one spójne kolorystycznie. Na razie idzie mi, powiedzmy, średnio, ale w końcu najlepiej uczyć się przez praktykę. Nauczyć się ładnie edytować zdjęcia to zresztą jedno z moich postanowień na ten rok, jest to jednak temat na osobny wpis.
Materiału cyfrowego mam mnóstwo – z dziewięciu lat podróżowania. Jest to też dobra okazja, by przejrzeć i reanimować zdjęcia zrobione w erze, gdy nie miałam jeszcze bladego pojęcia o fotografii i strzelałam je niemalże „na oślep”. Całkiem możliwe, że dzięki temu te podróże zostaną także przypomniane na blogu. Istnieje zatem szansa, że pomimo mojego braku planów i ogólnego emocjonalnego rozbicia, będziecie mieli co czytać (i oglądać).
Na Instagramie znajdziecie mnie jako @hrabinaweltmeister