Pewnego dnia dostałam informację od autora zaprzyjaźnionego bloga Stoi otworem, że w Poznaniu organizowany jest instameet i mogę wziąć w nim udział. Pomyślałam: „Dobra, czemu nie! A… o co w tym właściwie chodzi?” Okazało się, że instameet to spotkanie instagramerów, którzy zbierają się w oznaczony weekend, by razem eksplorować miasto z aparatem fotograficznym (także tym w telefonie) w ręku. Gwoli wyjaśnienia, instagramer to osoba, która publikuje zdjęcia i krótkie filmy na Instagramie. Uznałam, że pasuję do tej definicji – mam konto na Insta, od czasu do czasu coś tam wrzucam. Jestem zatem blogerką, jestem instagramerką, teraz jeszcze zostanę influencerką i będzie git!
Poszłam wiec na instameet, mając jedynie mgliste pojecie o tym, co mnie czeka. Oczywiście, jak to mam w zwyczaju, idąc na spotkanie wylałam na siebie kawę. Im bardziej chcę sprawiać wrażenie „eleganckiej i profesjonalnej blogerki podróżniczo-lifestylowej”, tym bardziej się poplamię, to pewne. Z nieco nadszarpniętym wizerunkiem dotarłam na Stary Rynek i dołączyłam do innych instagramerów.
Zebrało nas się około dwudziestki, w tym prawdziwe sławy – ludzie którzy mają po kilkadziesiąt tysięcy obserwujących! Dotychczas wydawało mi się, że żeby zdobyć tylu followersów trzeba być kimś pokroju Kardashianek. Okazuje się jednak, że Instagram może mieć więcej wspólnego z zawodową i artystyczną fotografią niż nam się wydaje!
Poznański instameet był częścią ogólnoświatowej akcji Worldwide Instameet, a konkretnie jej 14 edycji. Tym razem tematem przewodnim miało być jedzenie, co w Poznaniu nie do końca się udało. Ja jednak bardzo się cieszę, że nie skupiliśmy się wyłącznie na jedzeniu, ale ruszyliśmy w miasto, w jego najbardziej instagramowalne zakamarki. Gdyby nie instameet, o istnieniu pewnych miejsc zapewne nigdy bym się nie dowiedziała!
Przy okazji zawarłam wiele bardzo inspirujących znajomości i zdobyłam nowych instafriends. Nie do przecenienia jest też to, że mogłam podpatrywać w akcji najbardziej kreatywnych i utalentowanych instagramerów. Dzięki temu sporo się dowiedziałam o fotografii i miałam okazję od razu przetestować zdobytą wiedzę w praktyce.
O efektach naszej fotograficznej eksploracji miasta opowiedzą Wam same zdjęcia. Możecie zobaczyć je wszystkie pod hashtagiem #wwim14poznan. Zdjęcia, które ilustrują ten wpis pochodzą z mojego Instagrama, ale znajdziecie ich jeszcze więcej, gdy zajrzyjcie na mój profil. Czekam na Was jako @hrabinaweltmeister
Udział w instameet nauczył mnie, że:
- najmodniejsze zdjęcia to te graficzne, z wyraźnie zaznaczonymi liniami (prostymi lub krzywymi), często minimalistyczne, posiadające oś symetrii i o ograniczonej gamie kolorystycznej,
- klatki schodowe mają moc, „studnie” w starych kamienicach również, bo pozwalają uzyskać efekt, o którym mowa w punkcie 1,
- w jednej z poznańskich kamienic znajduje się kultowa klatka schodowa – cel pielgrzymek wielu instagramerów (na zdjęciu poniżej),
- bardzo instagramowalne jest Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego Brama Poznania, a zwłaszcza jedna z jego ścian,
- zawód instagramera jest najbardziej wyczerpującym zawodem na świecie – co stwierdziłam po całym dniu łażenia po mieście, waląc się bez sił na kanapę.
Dzięki instameet spotkała mnie miła niespodzianka: Stary Browar wyróżnił moje zdjęcie jako najlepsze zdjęcie tygodnia!
Od czasu instameet bardziej zaangażowałam się w zgłębianie tajników tworzenia na Instagramie i muszę przyznać, że jest to aktualnie moje ulubione social medium. Najbardziej podoba mi się w nim to, że dzięki hashtagom mogę łatwo dotrzeć do ludzi z najodleglejszych zakątków naszej planety. Udało mi się też natrafić na twórców, których zdjęcia po prostu zapierają dech w piersiach. I chociaż nadal nic nie cieszy mnie tak, jak możliwość wrzucenia zdjęcia z hashtagiem #foodporn, to mam dużą motywację, żeby dorównać najlepszym instagramerom podróżniczym na świecie.