Nie będę Was oszukiwać, moja relacja ze Świnoujściem miała trudne początki. Wszystko przez plagę komarów, której ofiarą stałam się podczas wakacji w tym mieście, gdy byłam małą dziewczynką. Te zjadliwe stworzenia pożarły mnie tak dotkliwie, że wylądowałam u lekarza, a moi rodzice zdecydowali się skrócić pobyt. Z tamtego wyjazdu pamiętam więc głównie moje pokryte bąblami, spuchnięte kostki, które chłodziłam w zimnych wodach Bałtyku. W tym roku postanowiłam dać Świnoujściu drugą szansę, ale przezornie wybrałam się tam w kwietniu, zanim rozpocznie się sezon na komary. No i wrażenia mam bardzo pozytywne. Każdy, kto zna mnie choć trochę, wie, że jestem fanką nadmorskich klimatów jak z „Kronik portowych”. Świnoujście ma właśnie trochę taki vibe. A przynajmniej na tyle, że przechadzając się po nim w żółtym sztormiaku nie czułam się jak dziwak.
Interesujące jest położenie Świnoujścia. Miasto zahacza o trzy duże wyspy: Uznam, Wolin i Karsibór oraz kilkadziesiąt małych wysepek. Do centrum można się dostać tylko promem. Są dwa typy promów: „Bielik” i „Karsibór”. Podróżujący samochodami mogą przeprawić się „Bielikiem” tylko, jeżeli są mieszkańcami Świnoujścia (wyjątkiem są godziny nocne). Cała reszta musi udać się na przeprawę „Karsiborem”. W sezonie oznacza to jednak nawet kilka godzin oczekiwania na prom. Jeśli więc wybieracie się do Świnoujścia na jednodniową wycieczkę, znacznie lepszym rozwiązaniem jest pozostawienie samochodu na parkingu w okolicach przystani „Bielika” (oznaczona jako Świnoujście Warszów) i przeprawienie się nim „pieszo”. Promy „Bielik” kursują na ogół co 20 minut, a przeprawa nimi jest darmowa. Tutaj zostawiam Wam link do strony, na której znajdziecie wszystkie potrzebne informacje.
Miasto ma taki układ, że da się zrobić po nim idealną pętlę podczas długiego spaceru. Z przystani promowej kierujemy się ul. Armii Krajowej na Plac Wolności, a stamtąd ulicami Piłsudskiego i Energetyków docieramy na plażę, przecinając nieco betonozowy, nadmorski deptak. Świnoujście jest ważnym portem, znanym zwłaszcza z połączeń ze Szwecją i Danią i już z poziomu ścieżki, prowadzącej wzdłuż plaży, można dostrzec sylwetki pasażerskich promów, oczekujących na redzie. Rozłożysta plaża w Świnoujściu kończy się falochronem, na którym stoi najbardziej znana budowla i symbol miasta – stawa, czyli znak nawigacyjny, w formie białego wiatraka. Do przystani promowej wracamy przez teren Twierdzy Świnoujście, jednego z najlepiej zachowanych nadmorskich fortów z czasów pruskich. Przy nabrzeżu portowym możemy zobaczyć z bliska potężne promy kursujące do Skandynawii.
Największą zaletą Świnoujścia jest właśnie to, że nie jest to tylko miejscowość wypoczynkowa, ale autentyczny, funkcjonujący port. Sama przeprawa promowa jest sporą atrakcją dla każdego szczura lądowego. Już wkrótce pojawi się dodatkowa atrakcja i spore ułatwienie dla podróżujących samochodem. Pod Świną budowany jest tunel. Jest to jedna najbardziej ambitnych inwestycji realizowanych obecnie w naszym kraju, a jej oddanie planowane jest na końcówkę tego roku.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z publikacjami na blogu, zachęcam Cię do polubienia mojej strony na Facebooku.