Gdyby ktoś poprosił mnie, bym za pomocą jednego tylko zdjęcia pokazała mu, jak wygląda Bretania, pewnie wybrałabym któreś z tego wpisu. To tutaj do kanału La Manche wpada rzeka Arguenon, mijając domy z kamienia i ruiny średniowiecznego zamku. Białe ptaki przysiadają na mieliźnie, a uśpione łódki czekają na falę przypływu. Nie zmieniłabym nic w tym idealnie spokojnym krajobrazie. No, może tylko usunęłabym samochody, żeby jeszcze bardziej poczuć się jak w minionych wiekach, kiedy rybacy szukali w ujściu bezpiecznego schronienia, a na łące przed zamkiem pasły się konie. Nie wierzę, że zaledwie trzy miesiące temu miałam to wszystko na wyciągnięcie ręki. Wydaje mi się, jakby od tamtych idyllicznych chwil minęły całe wieki. Chętnie wróciłabym do nieśpiesznego, bretońskiego życia, bo znajduję się obecnie w samym środku zwyczajowego, przedświątecznego tornada. Przy czym, w moim przypadku wcale nie oznacza to pieczenia pierników, wybierania prezentów i ozdabiania domu na Gwiazdkę.
Bliskość Château du Guildo z pewnością miała wpływ na rozwój osadnictwa w ujściu rzeki Arguenon. Niezależnie od tego, estuaria często skupiały ludzi i ich siedziby – w końcu stanowią one naturalne porty. Występują w nich także dobre warunki do rozwoju małży, w tym tak lubianych przez Bretończyków ostryg, które od czasów starożytnych służą za cenne pożywienie. Muszę jednak przyznać, że podczas mojego pobytu w tym miejscu nic nie zdradzało, by współcześnie ludzie wykonywali tu jakiekolwiek zajęcia zawodowe związane z życiem nad wodą. Poza nami, w ogóle trudno tu było o jakąkolwiek żywą duszę. Jedynie gdzieś w oddali, wraz z leniwym nurtem rzeki, przepływali kajakarze. Nawet restauracja, która reklamowała się widokiem na zamek, miała otworzyć się dopiero późniejszym popołudniem. Być może rzecz ma się inaczej w szczycie sezonu turystycznego. A jednak ktoś zacumował tutaj te łódki. A jednak ktoś zamieszkuje te urocze kamienne domki, otwiera okna i dba o otaczające je ogródki. Dopiero pod samym zamkiem zgromadziła się grupka turystów, ciekawsko zaglądająca do środka przez budowlane opłotowanie.
Historia Château du Guildo sięga ponad 1000 lat wstecz. Początkowo fortyfikacja była konstrukcją z drewna i ziemi. Pierwszy kamienny zamek zbudowano między 1200 a 1250 rokiem. Zniszczony w połowie XIV wieku, został odbudowany przez Charlesa de Dinan, księcia Bretanii. Czasy świetności zamku przypadają na XV wiek. W 1444 roku Château du Guildo i przynależne posiadłości odziedziczyła jako ośmioletnia dziewczynka, Françoise de Dinan. Niemal natychmiast zmuszono ją do poślubienia brata księcia Bretanii, Gillesa. Owdowiała zaledwie sześć lat później, gdy Gilles został aresztowany za sprzyjanie Anglii w wojnie stuletniej i zabity w więzieniu. Z biegiem czasu, Françoise stała się jedną z najbardziej wykształconych i wpływowych osób francuskiego średniowiecza. Została guwernantką bretońskiej księżnej Anny i brała aktywny udział w zaaranżowaniu jej małżeństwa z królem Francji. W wyniku wojny, która wybuchła między Bretanią i Francją w 1487 roku, zamek został ponownie zniszczony, po czym szybko odbudowany i przystosowany do obrony armatniej. Oblężenia fortecy podczas wojen religijnych w XVI i XVII wieku doprowadziły Château du Guildo do ruiny. Zamek został ostatecznie opuszczony w połowie XVIII wieku. Obecnie trwają w nim prace, mające na celu zabezpieczyć budowlę i udostępnić ją turystom.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z publikacjami na blogu, zachęcam Cię do polubienia mojej strony na Facebooku.
Pozostałe wpisy z Bretanii znajdziesz tutaj.