Cerkiew w Smolniku i Wielka Pętla Bieszczadzka

Zauważyłam, że moje ostatnie wpisy wykazywały tendencję do treściowego rozrastania się. Nie wszystko da się jednak ująć w kompaktową formę. Na szczęście nie dotyczy to Bieszczadów. Bo Bieszczady, proszę Państwa, da się z grubsza ogarnąć w jeden dzień, podczas jednego road tripu. Wielka Pętla Bieszczadzka należy do najpopularniejszych tras turystycznych w Polsce, które da się pokonać samochodem. Liczy sobie ok. 150 km i prowadzi przez takie miejscowości jak Ustrzyki Dolne, Ustrzyki Górne, Wetlinę, Cisną i Lesko. Nazwy te są doskonale znane każdemu, kto oglądał Watahę. W Ustrzykach Górnych można zresztą zobaczyć autentyczną placówkę Straży Granicznej – główne miejsce akcji serialu.

Przejeżdżając przez Ustrzyki Górne, obowiązkowo trzeba wykręcić w stronę Wołosatego – ostatniej miejscowości przed górzystą granicą ze Słowacją i Ukrainą. Wystarczy tylko zjechać z Wielkiej Pętli, by klimat zmienił się diametralnie. Od razu czujemy, że wkraczamy w dzikie ostępy Pogórza Karpackiego. Mijamy ukryty w zaroślach patrol Straży Granicznej i znaki ostrzegające przed niedźwiedziami. Na końcu drogi gromadzą się grupki turystów, pod nadzorem Straży Granicznej przepakowujących ekwipunek przed wyruszeniem na górski szlak. Jeden ze strażników każe nam się zatrzymać i pyta, czy my też chcemy iść w góry. Ale my chcieliśmy tylko zobaczyć pobliską stadninę koni huculskich. Stajnie są ogólnodostępne i hucuły można obejrzeć z bliska. Swoje konie trzyma tam również Straż Graniczna – dokładnie jak w Watasze; jak widać, serial jest więc mocno zakotwiczony w rzeczywistości.

Bodajże najbardziej znaną knajpką na Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej jest kultowa Chata Wędrowca w Wetlinie. Wszyscy rozpisują się o ich legendarnym już naleśniku-gigancie, serwowanym ze śmietaną, jagodami i cukrem pudrem. Żeby zjeść to cudo, trzeba odstać w kolejce nawet kilkadziesiąt minut. Tajemnicą sukcesu jest w równym stopniu proste, ale pyszne danie, co sprawny marketing. Muszę jednak przyznać, że naleśnika zjadłam z ogromną przyjemnością. Finałem wycieczki Wielką Pętlą Bieszczadzką była zapora wodna nad Soliną. Jedyne miejsce, przed którym wszyscy nas ostrzegali. Podobno miało być tam „gorzej niż na Krupówkach”. Rzeczywiście, nad Soliną panowała iście wakacyjno-odpustowa atmosfera w najgorszym tego słowa znaczeniu. Prawie nikt nie zaprzątał sobie głowy maseczkami. Zresztą w maseczce nie dałoby się podgryzać kręconych chipsów na patyku albo delektować chłodnym „modżajto” z plastikowego kubka. Na szczęście jest to chyba jedyne takie miejsce w całych Bieszczadach.

Zupełnym przeciwieństwem „Krupówek” nad Soliną jest stara cerkiew w Smolniku. Stoi tuż przy Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej, ale trzeba do niej zjechać z głównej drogi, więc niewtajemniczeni do niej nie trafią. Cerkiew greckokatolicką pw. św. Michała Archanioła w Smolniku zbudowano w 1791 roku. Gromadzili się w niej mieszkańcy wsi Smolnik i Procisne. Po drugiej wojnie światowej ludność przesiedlono, a zabudowania wsi, łącznie z oryginalną dzwonnicą, która kiedyś stała przy cerkwi, stopniowo rozebrano. Cerkiew została przejęta przez PGR, czasowo składowano w niej nawet siano. W 1969 roku cerkiew w Smolniku wpisano do rejestru zabytków i przeprowadzono w niej remont. W 1974 roku cerkiew przekształcono w świątynię rzymskokatolicką. Obecnie jest kościołem filialnym parafii Wniebowstąpienia NMP w Lutowiskach. Od 2013 roku cerkiew w Smolniku jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO razem z innymi drewnianymi cerkwiami w polskim i ukraińskim regionie Karpat. Trochę żal, że nie jest już świątynią greckokatolicką, ale cieszy, że rzymscy katolicy otoczyli dawną cerkiew troskliwą opieką. Może gdyby wszystkie kościoły były – jak cerkiew w Smolniku – niewielkimi, drewnianymi budowlami, położonymi na uboczu, pośród zieleni, nasza religia miałaby się teraz zupełnie inaczej.

Cerkiew w Smolniku

Cerkiew w Smolniku

Cerkiew w Smolniku

Cerkiew w Smolniku

Cerkiew w Smolniku

Cerkiew w Smolniku

Zamiast zdjęć z Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej przedstawiam Wam filmik, kręcony głównie zza szyby samochodu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.