Do ilości robionych zdjęć można mieć dwojakie podejście. Albo pstryka się ich tysiące, w nadziei, że któreś okaże się dobre. Albo stawia się raczej na jakość niż na ilość. Ogromnie imponuje mi brytyjski fotograf krajobrazowy, Thomas Heaton, który potrafi wybrać się na dwudniowy trekking i przywieźć z niego tylko jedną fotografię. Zawsze jest to jednak TA fotografia. O starannie wybranej kompozycji, perfekcyjna technicznie i zrobiona w unikalnych warunkach świetlnych.
Wciąż jeszcze jestem reprezentantką tego pierwszego podejścia. Choć nie z przekonania. Uważam, że dobrze by mi zrobiło ograniczenie ilości robionych zdjęć na rzecz fotografowania w sposób bardziej przemyślany i staranny. Fajnie byłoby mieć kilka naprawdę dobrych zdjęć, zamiast setek średnich. Tym bardziej, że przeglądanie ogromnej liczby fotografii i ich obróbka (w nadziei, że coś jednak z nich będzie), to niekiedy całe tygodnie pracy.
W miarę zdobywania doświadczenia fotograficznego, potrafię mniej więcej ocenić, czy warunki do robienia zdjęć w danym miejscu i w danych okolicznościach są dobre. Dlatego po fotografiach wykonanych podczas zwiedzania huty szkła kryształowego Julia w Piechowicach nie obiecywałam sobie zbyt wiele. Słabe oświetlenie, fotografowanie zza szyby, trudna do uchwycenia kompozycja. Byłam przekonana, że to nie może się udać i robiłam zdjęcia jedynie w celach dokumentacyjnych. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas przeglądania zdjęć na komputerze okazało się, że wykonane w hucie szkła fotografie wyszły świetnie!
Wystarczyło nieco „podkręcić” je w programie do obróbki i miałam najlepsze zdjęcia z całego wyjazdu na Dolny Śląsk. Podoba mi się uchwycone na nich skupienie ludzi, wykonujących tą jakże artystyczną pracę. Podoba mi się ich industrialny, czasami dość niepokojący klimat. Tym bardziej, że zazwyczaj mam okazję fotografować tylko typowo ładne, idylliczne miejsca. A to, co ładne, nie zawsze bywa interesujące. Być może nie powinnam więc porzucać techniki robienia dużej ilości zdjęć. Zwłaszcza, że ta technika wydaje się być całkiem przydatna przy reportażu, do którego coraz bardziej się skłaniam. A tam czasami ułamki sekund decydują, czy zdjęcie będzie miało duszę.