Mieszkam w Wielkopolsce, wiec mam to szczęście, że 11 listopada nie kojarzy mi się z burdami narodowców na marszach niepodległości. Kojarzy mi się z rogalami świętomarcińskimi, które w Wielkopolsce jadane są tradycyjne właśnie w ten dzień. Rogale świętomarcińskie powstały w Poznaniu i stały się cukierniczym symbolem miasta. Wiedeń ma tort Sachera, Lizbona ma pasteis de Belem, a Poznań ma rogale świętomarcińskie.
Rogale świętomarcińskie są w zasadzie zaprzeczeniem zasad rządzących wielkopolską kuchnią – prostoty i oszczędności. Rogale świętomarcińskie wypiekane są na bogato. Tak bardzo na bogato, jak tylko możliwe. Faszerowane są masą z białego maku, wzbogaconą rodzynkami oraz obficie polane lukrem i posypane orzeszkami. Pochłaniając rogala, dostarczamy sobie wspaniałych doznań smakowych, ale też około 1200 kalorii.
Z tego względu osoby dbające o linię zadają sobie pytanie: jeść czy nie jeść? Odpowiedź jest prosta – oczywiście, że jeść! A oto 10 powodów dlaczego:
- Jeść, bo to najpyszniejsze ciastko świata.
- Jeść, bo nadchodzi zima i potrzebujesz kalorii, żeby ją przetrwać.
- Jeść, by zrekompensować sobie brak słońca.
- Jeść, bo słodycze dają szczęście.
- Jeść, bo w życiu nie chodzi o to, by się ciągle ograniczać.
- Jeść, zamiast chipsów na meczu Polska – Rumunia.
- Jeść, bo Poznań to jedyne miasto wymienione w polskim hymnie.
- Jeść, jako protest przeciwko świętowaniu niepodległości z racami i kostką brukową w rękach.
- Jeść, bo Trump zostanie prezydentem i cały świat właśnie wali się w gruzy.
- Jeść, bo są symbolem Św. Marcina, który podzielił się swoim płaszczem z ubogim, a to piękna i uniwersalna historia o pomaganiu innym.
Uwielbiam :)
Prawda? Są najlepsze!